Kolcolist zachodni, dla mnie jeden z symboli Szkocji. Jest wszędzie. Widać, jakim szlakiem podchodziliśmy, mimo cudnej pogody ścieżki były mokre i błotniste, ale turystów było naprawdę wielu. Małemu też błoto nie przeszkadzało, był pierwszy:)
Podobno z tej góry król Artur obserwował swoją przegraną bitwę z Piktami. Podobno nazwa pochodzi wcale nie od Artura, ale z galijskiego Àrd-na-Said, czyli Na Wysokość Strzał. Podobno skała jest śpiącym smokiem. Podobno umycie twarzy w rosie, zbierającej się na trawach i wrzosach na zboczu góry - ale koniecznie w majowy ranek - zagwarantuje urodę i młodość...
Zachwyt Małego
Zachwyt Kaliny
Będę pierwszy!
Pierwszy!
Z cioteczną siostrą Zuzanną
Patrzeć na panoramę miasta, morza, zatokę, wszystko w dole - do zapamiętania na zawsze. Brodski mi się przypomniał, wielka elegia dla Johna Donne'a:
Mogłeś z ciężarem tym wzbić się ku słońcu,
nad namiętności, nad grzechy i strachy.
Jak ptak, widziałeś ludzkich głów tysiące,
kiedy wzleciałeś nad połacią dachu.
Drugą połowę dnia, korzystając z pogody i złotego światła spędziliśmy w ogrodach Princes Street i odwiedzając misia Wojtka.
Miś Wojtek służył w armii Andersa. Przeszedł szlak bojowy z Bliskiego Wschodu przez Włochy do Wielkiej Brytanii. Dostał swoje imię i stopień, formalnie stając się żołnierzem. Brał udział w Bitwie pod Monte Cassino. Doczekał swego końca w szkockim zoo.
A przebiśniegi dzwonią białymi dzwoneczkami.
Dziwne, że tych miejsc do cna nie zadeptali turyści, pozostały jakby poza zasięgiem cywilizacji
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Góra ciągle dzika i żadnych kiosków z pamiątkami w okolicy
UsuńNie wiedziałam, że Wojtek dotarł do Szkocji :) To Ci niespodzianka!
OdpowiedzUsuń