08 stycznia 2016

Jak znalazłam stare szpargały

Kalino.


Znalazłam dzisiaj /mojetwoje stare zapiski, rysunki i wiersze. Chyba mogę pisać ty z małej litery, prawda? W końcu dobrze się znamy. Pozwoliłam sobie przejrzeć te karteluszki, w  wielkiej, zbrązowiałej kopercie z napisem "Rękopisy". Prawie jak kapsuła czasu. Zapomniałam już, ile tego pisałam i piszę, te stosy tabula nie rasa, rysuneczki, gremzołki, szczątki wierszy, jakieś cytaty, myśli, jakby ciągle pchał tobą/mną ten narracyjny przymus. Opowiadać. Szukać. Wyciągać palce nad otchłanią, by złapać jeśli nie dłoń Boga, to choć drugą, podobną. Rozczuliłaś mnie dzisiaj.
Co ci powiem, to ci powiem, ale ci powiem.

Tytuły masz często lepsze, niż to, co pod tytułem.
Niestety, widać, że energia poetycka pcha się namiętnie w tytuł i wygasa niżej. Proponuję czasem pozostać przy samych tytułach. Jasne panny świtu, ładnie. I dalej pusta kartka. Niech każdy sobie wyobrazi:)
W zasadzie ciekawa opcją jest też zostawianie ostatniej zwrotki.

Pamiętam maszynę do pisania Erica, na której wybijało się koślawo trochę "e". Teraz za bardzo edytujemy życie i teksty. Jednak to było miłe, zobaczyć te xxx na niepewnych literach...

"Chciałabym odejść, chciałabym zrozumieć."

Kalinko, nadal chcę, po trzydziestu latach. Dziękuję ci za wiersz o Szekspirze.

"Kiedy umarł Szekspir"

Kiedy umarł Szekspir, była pora roku
gdy wilgi nawołują się w konarach drzew
i trawa ogarnia ramionami
doliny Anglii.
Najpierw bardzo się bał,
ale kiedy otworzył oczy
zobaczył dom nad strumieniem i łukowe okna.
Cichy deszcz szeleścił w krzakach paproci
słowik czy skowronek zanosił się śpiewem
wśród jaśminów.
(wierzaj mi, to był słowik)
W drzwiach kamiennego domu
o oknie weneckim
stała stara kobieta
o siwiutkich włosach.
Przypadł do jej kolan
z szczęśliwym szlochem.

Rysunek starej cerkiewki na cmentarzu taki piękny. Niestety, już jej nie ma. Spłonęła w 1990.
Czyj jest ten cytat, zapisany tuszem na kawałku papieru? Czy ktoś wie? Nie podpisałaś...

"Pani, trzy białe lamparty siadły pod jałowcem
i pożywiły się do sytości
moim sercem(...)"

Uważam, że słusznie zrobiłaś, zostawiając z rękopisu kiepskiej powieści w zeszycie w kratkę tylko stronę z dedykacją. Dedykacja jest urodziwa. Może jeszcze się przydać:)

"Małej Agnieszce,
bezimiennej róży,
memu aniołowi,
dziewczynce z lustra,
matce wrzosów,
pani od polskiego,
książkę tę poświęcam"


Szkoda, że nie dokończyłaś paru myśli, na przykład tej -

"O moja biała sukienko, mój naszyjniku z jarzębin, gałązko bzu między stronami Biblii..."

Nie wiem, dlaczego było ci wtedy smutno i nie umiem cię pocieszyć.
Lubiłaś Eliota. Nadal go lubię.
Bawiłaś się słowami na marginesie notatetk. Nadal to robię w swoich nauczycielskich notesach.  "Pewien człowiek. pewien czło. Czło. Człowiek. Pewien czł. Poszukać Jacobsona. Poetyka Arystotelesa.  Pewien."
Dyplom za konkurs poetycki.
Spis rzeczy na etażerce babci.
Korekta pierwszego tomiku z uwagami profesora Franciszka.
Rysunek płaczącego dziecka.
Gucio zaczarowany Miłosza.
"Trzy białe łodzie płyną umarłych gdzieś głębiną." - czyje to? Pff, zapisuj autorów.
Kawałek pracy semestralnej 'Magia i miecz", z bibliografią.
Kawałek powieści o Tangunie. "Tangun leżał i patrzył w gwiazdy". Hy hy.
Dwa szkice jabłka, czerwony i zielony. Z rysowaniem ci się poprawiło.
Elegia na śmierć Winnetou. Ojej. Definicja franciszkanizmu. Nadal aktualna. "Świat Młodych" z wydrukowanymi moimi/twoimi wierszami, cała strona! Kochana Brzęczysława.
Rękopis wiersza, bardzo dziecinnym pismem pisany, cały pokreślony.

 "A gdy wreszcie zmęczeni, uśniemy w gęstwinie.A sen Gdy sen szu
Gdy noc nakryje płaszczem
szalone
A gdy wreszcie ucichnieoszalałe serce
A gdy wreszcie noc przyjdzie.

Ciężki to był mozół, mała Kalino:)I na koniec - odnajduję wiersz "Do przyjaciół". Czytam z usmiechem prorocze słowa dwunastolatki:

Za siódmą górą i rzeką, gdzie diabeł mówi dobranoc
mam swoje małe mieszkanko, o którym smutki nie wiedzą
jaskółki do snu mnie kładą i ze snu budzą co rano
i wszystko jest, tak jak trzeba - dom, ogród, drzewa za miedzą.

W wielkim i mrocznym salonie wesoło trzaska kominek
są tu głębokie fotele, gdzie możesz z książką się schować
bulgocze stary samowar, Baltazar tka pajęczynę
i możesz już zamknąć oczy, i już nie boli cię głowa.

Jeżeli wpadniesz tu kiedyś, zastukaj mocno i jasno
będziemy gwarzyć przy ogniu, dopóki świt nie nadejdzie.
Rano cię słońce obudzi i nie pozwoli już zasnąć
i razem przy naszym stole będziemy smakować szczęście.

(Na fotografii Młoda Kalina celebruje zimę)

7 komentarzy:

  1. Kalinko, nie do wiary, że to 12-letnia dziewczynka ten wiersz pisała... Jak widać, już wtedy wiedziałaś co jest ważne:) Piękne archiwalia odkryłaś, pozdrawiam bardzo serdecznie z Nowym Rokiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dopisać, że mam maszynę Erica:))

      Usuń
  2. Najcenniejszą kapsułę czasu odnalazłaś - własne, żywe, namacalne wspomnienie.
    Rozczuliłaś i mnie! Wyjątkową jesteś osobą i cieszę się, że mogę tu z Tobą być. :)
    Uściski noworoczne najcieplusienieńkie! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne spotkanie! Kalino - nieustannie mnie zachwycasz i inspirujesz. Muszę poszukać mojej "kapsuły czasu" i też porozmawiać z tamtą sobą.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak ja lubię Ciebie odwiedzać :) google podpowiada, że to może być z Popielca Eliota :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie sympatyczne "spotkanie po latach".:) Dobrze że sobie taką kopertę zostawiłaś. Miłe wspomnienia.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie skarby są najsłodsze :) Mam też taki jeden mały skarbczyk...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)