Listopad nadszedł, zimnymi palcami postukał w okna. Poranki z przymrozkami, dni wyziębione, ale słońce złote, jasne, zimne jak metal. Budzę się rano i ciągle się dziwię, że nie idę do pracy. Wyniki rezonansu takie sobie, zobaczymy, co dalej. Na razie sa koty w ilościach hurtowych, kominek, kawa z mężem, czytanie książek rano, rysowanie (tez w ilościach hurtowych) i nas dwoje w dużym, pustym domu (nie licząc kotów).
Tak dziwnie, gdy ostatni synek zaczął dorosłe życie. Mały, Średni i Duży, tak strasznie tęsknię. Wiem, że tak musi być, i to dobrze, pięknie i sprawiedliwie, ale ciągle mam w sercu pustkę i w pamięci wiersz, że brak jednego głosu w domu jest jak wycięcie drzew baśniowgo lasu...
Koty zalegają, wiadomo
Liściopad
Złotopad, zimnopad
Buka nadchodzi
Syndrom opuszczonego gniazda - większość z nas to przeżywa..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię Kalino i zdrowia życzę ♥
Tak, ja już trzeci raz i zawsze tak samo dziwi, że boli^^ Pozdrawiam, też, cieplutko, teraz swoim zdrowiem zjamuję się więcej, niż przez ostatnia dekadę:)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa też! :*
UsuńTrzymaj się Kalino. Dużo zdrowia i siły:)A cytat o baśniowym lesie piękny, czy możesz podać źródło?
OdpowiedzUsuńŻebym ja pamiętała! Już głowa nie ta. Jak sobie przypomnę, powiem, muszę zajrzeć do sztambucha z cytatami może tam❤️i dziękuję bardzo!
UsuńPrzeczytam sobie w łykend 'Dolinę Muminków w listopadzie'. Zdaje się, że najwyższy czas...
OdpowiedzUsuń