Zaprawdę, powiadam wam, kiedy bzy się objawiają, człowiek może tylko dać się zatracić i zakochać, nic więcej.
Podobno nie są bzami, ale lilakami, w ogóle nie ta rodzina. Bzy autentyczne i bzowate się tych podszywających naszych wypierają, bo są oliwkowate - ale mnie to nie przeszkadza. Bzy to bzy, maj należy do bzów, Kalinowo należy do bzów i ja w maju należę do wielbicieli bzów, bzowych wyznawców, bzowego kultu i bzowych sanktuariów.
Kocham te, wtulone w stare chatynki, rosnące przy zmurszałych ścianach, w zaciszu płotów i stodół, przy gumnach, "za kłunioju", swojskie, kochane, obejmujące tę skromniutką codzienność liliowymi ramionami.
Kocham te przycmentarne - łzy poczułam pod powiekami, gdy zobaczyłam dzisiaj, że odradzają się bzy, wycięte na starym unickim cmentarzyku przez nadgorliwego kościelnego.
Kocham te rosnące kępami na polach i łąkach, puszące się fioletem, jak gotyckie katedry wypuszczające nowe przybudówki, zielone nawy, liliowe przypory kwiatów i liści, pinakle kwiatów, sanktuaria wiosny, majowe objawienia.
Kocham te domowe, przypłotowe, ogródkowe, te u mamy, te moje, te u babci, u sąsiadów, u znajomych, wszystkie bzy Kalinowa.
Naręcze przyniesione do domu zmienia zwykłą kuchnię w magiczne miejsce poza czasem, a domowy czas w czas święty, jakby Eliade powiedział- a najcudniejsze w czasie świętym jest to, że się nieustannie odradza, że znów za rok nastanie objawienie bzu na ziemi...
A póki co, świętujmy. I czytajmy Whitmana...
When lilacs last in the dooryard bloom’d,
And the great star early droop’d in the western sky in the night,
I mourn’d, and yet shall mourn with ever-returning spring.
Ever-returning spring, trinity sure to me you bring,
Lilac blooming perennial and drooping star in the west,
And thought of him I love.
Uwielbiam bzy! To jedne z kwiatów mojego dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńBzy są uniwersalne, prawda? Potrafią być eleganckie, szlachetne, subtelne, ale i swojskie, wiejskie, domowe, pasują i do emaliowanych dzbanków, i do gliny, i w kryształowe wazony, i w porcelanowe wazy- do płotu i do murku, między karty tomiku poezji i do ślubnego bukietu:)
OdpowiedzUsuńPięknie tam macie! Ostatnio podobne natężenie "bzów" ;) spotkałam przy trasie Chełm - Biała Podlaska (czyli również Wschód). Lilaki nauczyły mnie pokory w wydawaniu wyroków, kto w wiejskim ogrodzie jest obcy, a kto "swój" :)
OdpowiedzUsuńŁadnie to brzmi: natężenie bzów:) Mnie bzy z kolei uczą zachwytu naturalnością, bo najpiękniejsze są właśnie w taki niewymuszony, trochę potargany sposób.
OdpowiedzUsuńLilac and star and bird twined with the chant of my soul,
OdpowiedzUsuńThere in the fragrant pines and the cedars dusk and dim.
U mnie dwa młode bezki - jeden straszy, coś słabuje, a ten młodszy kwitnie!!!! Na biało!!!! Jest piękny!!!!
Taki szczepiony biały, na pienieczku?
UsuńDzie tam szczepiony??? Bez płot srucony, łot sumsiotki!!!
UsuńTeż mam biały, ale rośnie w cieniu to sie wyciągnął w górę jak zjawa:)
UsuńGdy jeszcze szukaliśmy domu, kępy kwitnących bzów były ważnym argumentem "za". Niestety, tutaj bzu nie ma... ale zauważyłam odbijające delikatne pędy z charakterystycznymi listkami w kształcie serca... sąsiad potwierdził, że kiedyś rósł tu bez w kolorze jasnolila (powiedział "jasnoniebieski"). Jakże się cieszę!
OdpowiedzUsuńInkwizycjo, skoro nasze wycięte do gołego i wypalone na cmentarzu bzy mogły odbić i odrosnąć, to wasze też:) Niech rosną i kwitną, na pociechę nam wszystkim...
UsuńKalino, pokazujesz świat, jakiego tu, w zachodniej Polsce nie ma. Nie ma takich chatynek, ale są bzy i ich zapach. U nas już przekwitają(:
OdpowiedzUsuńU nas też ich coraz mniej, dlatego inwentaryzuję, opisuję, fotografuję. Wyrastaja betonowe koszmarki, ścina się stare drzewa, świat się zmienia... I cóż, tak chyba musi być, ale póki się da, ocalam od zapomnienia.
UsuńKalinowo jest piękne i baaardzo nostalgiczne, jestem też pod urokiem tej miejscowości. A bzy u nas, na Podlasiu, są wszędzie. Nawet przy drogach i wśród pól.
OdpowiedzUsuńKalinowo w tym roku ma 500 urodziny :)
UsuńBo jak ich nie kochać? :)
OdpowiedzUsuńKocham te bzy wszystkie... U mnie już jeden trochę zdziczały zaczyna się rozwijać. Reszta dopiero zaczyna paczkować. Mam bardzo stary biały, ale niestety od kilku lat choruje, psuje się u nasady, kładzie na ogrodzeniu a potem usycha... Już kilka konarów tak poszło, a taki był ładny i gęsty... A ciemnofioletowy ma duże kwiaty ale bardzo drobne listki. I taki jest łysawy:))
OdpowiedzUsuńTe twoje zdjęcia ze starych cmentarzyków, chałupki, to wszystko odchodzący świat... Hana ma racje, u mnie też już takich widoków nie ma. A żal...