Wiosna mnie uczy pokory. Żeby nie przeszkadzać, pozwolić ogrodowi rozwijać się po swojemu, co najwyżej pomóc tu i ówdzie, coś przenieść, coś wypielić, podeprzeć wiotkie gałązki wiciokrzewu, otulić zmarzniętą papryczkę...
Kokoryczki przewędrowały mi dosłownie wszędzie, jakim cudem? Były w jednym miejscu, są chyba w dziesięciu. Sumaki uprawiają wędrówkę ludów, pod okapem wiaty wyrósł jesion, klon pojawił się pod orzechem- tłumaczę im, że miejsce nie najlepsze, trzeba się przenieść, panowie!
Nagietki, orliki, onętki pojawiły się same, wysiane same z siebie.
Rabatę z piwoniami zamieniłam na leśną, bo drzewa się rozrosły i piwoniom było za ciemno. Dostały nowy kawałek rabatki, za to jagody kamczackie w towarzystwie borówek, azalii, andromedy i traw ozdobnych rozgościły się od południowego wschodu.
Jak dobrze wiosno że sobie radzisz beze mnie
cóż to za szczęście że znasz chwilę liścia
chwilę źdźbła zboża szarości ziemi i nieba
─ wszystko odbywa się tak jak być powinno
i bez mojego bogudzięki udziału.
cóż to za szczęście że znasz chwilę liścia
chwilę źdźbła zboża szarości ziemi i nieba
─ wszystko odbywa się tak jak być powinno
i bez mojego bogudzięki udziału.
Czytam sobie wiersze Urszuli Kozioł i uśmiecham- jak dobrze, że wiosna radzi sobie beze mnie. Troszkę korygować, troszkę towarzyszyć... Teraz, po latach, ogród idzie naprzód własnym rytmem. Pięknieje, z roku na rok.
Drzewa sobie się lęgną i sobie owady
światło sobie i cienie sposobią się sobie
jak mądre zwierzę że przyzywa zwierza
i nie zawraca mi głowy o zgodę.
Jakże cieszę się ziemio zuchelku wszechświata
że tak sobie obiegasz oklepane osie
nie dbając o to by mnie zadziwić czym nowym
─ a to dopiero byłaby parada!
Mam więc z głowy przyloty ptaków i pór roku
wzdęcia wód i powietrza wklęsanie mam z głowy
cóż za ulga: świat może obejść się beze mnie
może się obejść beze mnie
człowieka.
Masz rację, u mnie jest podobnie. Przez kilka lat to była ciagłą walka o każdą roślinkę, teraz ogród radzi sobie sam, trochę z pomocą. Rośnie swoim rytmem i gęstnieje w nieoczekiwany sposób i w nieoczekiwanych miejscach. Teraz jest najpiękniejszy!
OdpowiedzUsuńTo trochę jak z dziećmi, prawda, Haniu? Jak są małe, zajmują nam całe dnie i noce, a potem... potem towarzyszymy im, jesteśmy obok, a one sobie rosną i pięknieją, podczas gdy możemy być szczęśliwi i dumni:)
Usuńbardzo mi to dzisiaj było potrzebne, Kalino.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Po zgrzycie z pewnym control freakiem przez chwilę wydawało mi się, że to może mnie poebało. Ale nie, jednak wszystko jest na swoim miejscu.
Bardzo proszę, Megi, mnie też to było potrzebne, to podzieliłam się. Życzę ci, żeby zgrzytów było jak najmniej a przynajmniej, by nie wytrącały z równowagi. Pozdrawiam serdecznie!
Usuń