Przy mojej uliczce nie ma latarni, noc wysnuwa się, cichopalca ile zapragnie, przynosi zapach śniegu, butwiejących liści, lecącego od puszczy wiatru. Dobrze mi z nocą, gdy stukam sobie w klawisze, słucham wahania zegara, który mruczy mi nad głową.
Pytam go, czy zrobić kakao? A on: tak, nie, tak, nie, tak, nie...
Iść już rozpalić w piecu? Tak, nie, tak, nie, tak, nie...
Czy Kalina ostatnio tylko ciastka robi? Tak, nie, tak, nie, tak nie...
Otóż nie, panie zegarze z zawadiacko podkręconym wąsem sekund. Gotuję też soję, ziemniaczki z cebulką, robię sałatki z burakami i bez, smażę kotlety z pęczaku, chodzę na spotkania z poetą, który o dziwo okazał się moim kolegą ze studiów, a wczoraj spędziłam dzień malując ilustracje do książki i pisząc.
Szkice koncepcyjne postaci:)
Święta nadchodzą spokojnie i powoli, jak nigdy.
Średni pokazał mi piękną klimatyczną muzyczkę mruczankową, słucham sobie. Mają swetry w renifery!
Wczoraj Elf zjawił się do pomocy przy ciasteczkach i wyszły magiczne, wiadomo, elfia robota. Duży zalicza kolejne wejściówki i kolokwia, poza tym ma już prawo jazdy w portfelu i nawet zachwycona matka przejechała się z nim samochodem, doznając uczuciawniebosamochodowzięcia. Mam nowego kierowcę w domu! Mały jeździ na ćwiczenia pływackie i nawet w jakichś zawodach pływackich zamierza startować. Poza tym ćwiczy kolędy na pianinie i śpiewa po całym domu: w stranie ijudejskoj, Wiflejem stoit. W jasełkach opanowanie roli posuwa się do przodu, wczoraj wysłuchałam utworu aaa, kotły dwa, pełne smoły obydwa. Miły tworzy stolarskie arcydzieła w warsztacie, a ja z domem zajmujemy się resztą. Celowo ominęłam kota, bo kot się obija. Tak nam płynie czas i już jaśnieje niebo, już gasną latarnie, Duży właśnie wstał, idę mu zrobić śniadanie.
Wczoraj Elf zjawił się do pomocy przy ciasteczkach i wyszły magiczne, wiadomo, elfia robota. Duży zalicza kolejne wejściówki i kolokwia, poza tym ma już prawo jazdy w portfelu i nawet zachwycona matka przejechała się z nim samochodem, doznając uczuciawniebosamochodowzięcia. Mam nowego kierowcę w domu! Mały jeździ na ćwiczenia pływackie i nawet w jakichś zawodach pływackich zamierza startować. Poza tym ćwiczy kolędy na pianinie i śpiewa po całym domu: w stranie ijudejskoj, Wiflejem stoit. W jasełkach opanowanie roli posuwa się do przodu, wczoraj wysłuchałam utworu aaa, kotły dwa, pełne smoły obydwa. Miły tworzy stolarskie arcydzieła w warsztacie, a ja z domem zajmujemy się resztą. Celowo ominęłam kota, bo kot się obija. Tak nam płynie czas i już jaśnieje niebo, już gasną latarnie, Duży właśnie wstał, idę mu zrobić śniadanie.
Mam zrobić naleśniczki na śniadanie, pytam zegara?
Tak, tak, tak tak!
Przepis na Elfie Ciasteczka.
250 g masła
2 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru
1 jajko, 1 żółtko
łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Jeśli ciasto za twarde, dodaję łyżkę śmietany. Zagniatam, wycinam, piekę około 15 minut w temp 180 stopni.
Lukier taki sam jak do domku z piernika.
Dziękuję, że znajdujecie czas, by tu zajrzeć w grudniowym zakrzątaniu:)
U mnie też za oknem noce jawią się jak bezkresna czerń. Latarnie daleko, nie zaglądają w me okna. Tak już chyba musi mieć dom na końcu wsi ;)
OdpowiedzUsuńMruczanka cudna... słucham już drugi raz i tylko brakuje mi tego tik, tak, tik tak... może byłoby mi raźniej ;)
Moja babcia też miała dom na końcu wsi:) Albo na początku, jak patrzeć od pól i ogrodów. Mam nadzieję, że smutki odpłyną i będzie ci pogodniej na duszy. A pierniczków twoich nigdy nie zapomnę, mam je pod powiekami, nawet jak zamknę oczy:)
OdpowiedzUsuńJak dobrze z rana zatopić się w tak błogim spokoju, jaki od Ciebie płynie. Wtuliłam się w Twoją pół-nocną opowieść o codzienności i tak mi dobrze... :)
OdpowiedzUsuńPa!
PS Ktoś przecież musi się poobijać! ;))
Poranną opowieść, Ewciu:) Ale wtulaj się, tulaj do woli. Koty opanowały obijanie się mistrzowsko, liga wszechświatowa:)
UsuńMoje miejsce to środek miasta ,tu noc jest zawsze niepełna ,a zegar też tyka ,tylko ja nie umiem rozmawiac z zegarem ,ale i tak go lubię :))
OdpowiedzUsuńKończysz Karczmę Zarzecze , ze swoimi ilustracjami ? Czekam z niecierpliwością :) Możemy zahandlować ,za książkę z autografem , jeden z moich dyniaków . Wiem że u Ciebie byłoby mu dobrze :))))
Nie Zarzecze, a wcześniejszy projekt, książkę dla dzieci o wodniku Mokraczku. Już skończona, tylko przepisuję na komputerze i rysuję obrazki. Pokażę wam kilka jak zeskanuję:) Potem w kolejce jest Wnuczka, a potem może Zarzecze. Wodnika zaczęłam pisać, kiedy Duży był taki jak Mały, więc widzisz, jak mi powoli idzie:) A dyniaka biorę w ciemno:)
UsuńTeż mieszkam na skraju wsi, gdzie ciemność i cisza bywają nieprzeniknione. Dzisiaj dostałam prezent od Czajnika - skoczył z szafy do łóżka w bardzo swawolnym nastroju, więc wstałam, żeby go odosobnić. I wtedy zobaczyłam ten wschód słońca nad lasem taki, że poleciałam budzić Ogniomistrza. Nie wiem jeszcze, czy zdjęcia wyszły:)
OdpowiedzUsuńWitam w stowarzyszeniu porannych oglądaczy wschodów słońca, Hanuś! I nocnej ciemności:)
UsuńDo Ciebie zawsze miło zajrzeć :) A u mnie jeden kocurek zaczął cwaniakować i za każdym razem jak z pokoju wychodzę, to mi na ostatnią chwilę wskakuje do środka, tuż przed zamknięciem drzwi. No i muszę się wracać za urwisem, na rączki brać i wynosić. Dopiero od tygodnia tak ma, i tylko wtedy jak sama w domu jestem. Przy Sebastianie nawet nie próbuje, wie że zostałby mniej łagodnie wyrzucony za drzwi :P
OdpowiedzUsuńNasza kocia wciska się szybciej niż światło^^
UsuńMogłabym sobie tu siedzieć i siedzieć i wsłuchiwać sie w to tyktakanie Twojego zegara .I patrzę gdzie to słonko ? Zachodzi przed kościołem czyli grudzień ,luty , marzec . W kwietniu zachód słońca zasłania mi kościół a od maja aż do września zachody podziwiam z drugiej strony kościoła. Latarnie zaraz zaświecą. Ja w nocy mogę nie świecić światła bo i tak jasno. Sedno wsi po prostu. Ciekawa jestem co ten Twój miły tam struga ? Mruczanka mi się nie otwiera. Spróbuję później raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńMiły tworzy szafę. Ja mam zachody słońca zawsze za lasem, co najwyżej przesuwają się od brzóz do modrzewi i sosen:)
UsuńTykanie zegara uwielbiam, ilustracje podziwiam, o przepis na kotlety z pęczaku zapytuję, a ciasteczka kocham za zabawę, jaką dają przy wycinaniu i dekorowaniu. I oczywiście ciepło pozdrawiam "odpalając zapodaną" przez Ciebie mruczankę :) Aha, kota głaszczę po nosku ;)
OdpowiedzUsuńPrzepis jest prosty: ugotowac pęczak, albo wziać resztę z obiadu, dodac puszkę rozdrobnionego tuńczyka, jajko, bułkę tartą, dosmaczyć, zrobić kotleciki, usmazyc i już:)
UsuńKot pomruczy z rozkoszą, jak to on:)
Pomnąc jako Wachmistrzowic permission de conduire zyszczeł i powozić automobilem począł, przedkładam by w całej okolicy rozwiesić jakich tablic, banerów i bilbordów, że taki to a taki na drogi wyjeżdża i ma pierwszeństwa niczem karetka na sygnale, chyba że kto chce mieć kłopotów...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Biorę do serca:) Na szczęście lasów u nas dostatek i ugorów, jest gdzie ćwiczyć po piaszczystych drogach:)
UsuńJak ja lubię kruche ciasteczka! Wczoraj też robiłam 1 blachę i troszkę. Goście zjedli w jeden wieczór :) Podsyłam też inspirację muzyczno-świąteczną: https://papelmachemusic.bandcamp.com/album/ve-dilo-en-las-monta-as-christmas-ep Do rychłego zobaczenia!
OdpowiedzUsuńDo rychłego, Elu:) Pod znajomym adresem!
UsuńI jakie to pięękne, co podesłałaś. Cudne:)
UsuńKiedyś niechcący znalazłam i się zauroczyłam w ich słodkiej muzyce :)
OdpowiedzUsuń