30 czerwca 2021

Bycie

 Najmądrzej jest po prostu być.

 Nieważne, w jakim miejscu czasu - jeśli w ogóle coś takiego jak czas istnieje. Nic lepszego nie wymyślisz. Po prostu być w chwili, która jeszcze trwa, w tej, która co dopiero minęła, i tej następnej chwili, jeszcze prawie niewidocznej, która wysuwa się z przyszłości, której widać dopiero rąbek, wąski, cienki jak nów księżyca. ROZMOWY NA SCHODACH..Kornel Filipowicz 









27 czerwca 2021

Ciągle róże i trochę zagonków. I cieniste zakątki.

 

Będzie dużo róż. Bo to czas róż, nigdy więcej nie będzie takiego czasu w tym roku i muszę się nazachwycać na zapas, poinwentaryzować, zanurzyć. Policzyłam, mam siedemnaście odmian.  Róże wprawiają mnie w stan ducha Ani Shirley. Taką radość z bąbelkami. Takie uczucie, jak w tym cytacie Lucy:

"Oboje znali drogę do czarownej krainy marzeń, gdzie w dolinach wiecznie kwitną róże szczęścia, obłoki nie zasnuwają pogodnego nieba, melodyjne dzwony nigdy nie brzmią fałszywie, a pokrewnych dusz jest bez liku. znajomość geograficzna tego kraju... leżącego na wschód od słońca na zachód od księżyca jest bezcenną wiedzą, której nie można nabyć na żadnym targowisku świata. Musi to być dar dobrych wróżek złożony człowiekowi w dniu jego przyjścia na świat, dar, którego życie nie zdoła zniszczyć ani odebrać."

 









 

Trzy odmiany jeszcze nie kwitną, posadziłam w tym roku, może zmobilizują się w sierpniu. Reszta jak widać na zdjęciach, rozmaita. Od historycznych po proste dzikuski. Pachnące i nie, wyniosłe i krępe, malutkie i duże. Królowe czerwca, dzisiaj, na pamiątkę na zimowe, ciemne dni:











 
Poza różami oczywiście reszta ogrodu nadal istnieje. Zmienia się kalejdoskop jarzyn: po rzodkiewkach nadeszły groszki i fasolka, kończą się sałaty, bo zaczynają wybijać, znikł z smętkiem szpinak, za to pojawiły się pierwsze wesołe ogórki na mizerię, pomidory już mają zielone owocki. Już czerwienieją porzeczki i czereśnie, a z truskawek powstały pierwsze dżemy i sok. Cebule jak barysznie, grubieje szczypior, borówki nabierają rumieńców. I  kapusta ma się dobrze, póki co, Cieszę się jak dziecko.








Po deszczu trawy i cieniste zakątki odetchnęły, hortensje zaczęły  formować kule, a ogrodowy drobiazg, dzwonki, naparstnice i reszta jak wierny dwór tłoczą się za trenem sukni Królowych. Czerwiec. I ach. Tak. WAKACJE!


 
Srebro, najdelikatniejsze. Jak haft na tle głębokiego oddechu. jakby drobne paluszki lata nanizały subtelne koronki na zieleń.






I jak powiadał Daniel Naborowski, syn krakowskiego aptekarza, poeta i medyk Radziwiłłów, a medyka i poety słuchać trzeba, prawda? :
 
Róża nam wyraziła nasze krótkie lata,
 bo z słońcem na świat wschodzi, z słońcem schodzi z świata,
 i w to nieunoszone zwierciadło patrzajcie,
 a czasu – póki płynie – radzę, zażywajcie!



23 czerwca 2021

Królowa jaśminowa, królowa różana, kanikuła i Psia Gwiazda. I Zagajewski.

Czekałam na czas jaśminów i już jest. 

 Czerwcowa noc pożyczyła kolczyki od srebrnej Natalii i zielonego Konstantego i dzwoni, i pachnie wniebogłosy. Królowa jaśminowa, wszystko chciałaby w ręce brać. Najpiękniej pachną dzikie, zwyczajne jaśminy przy drodze, dyszące w upale. Szczepione, pełne u pana D. wyglądają okazale ale zapachu nie ma. 

Pan D. mieszka koło cerkwi i o szóstej rano już żwawo podlewa cebulę i pomidory. Wszyscy podlewają, ja, żeby zdążyć, muszę zacząc od czwartej, mam trochę więcej niż zagonek cebuli i pomidorów. Upał piękny, kanikuła podręcznikowa, Syriusz migoce gdzieś tam w ciemności świerszczowych nocy białym i niebieskim okiem i zsyła skwar, jak pisał Jan Andrzej Morsztyn do Jaśnie Wielmożnego JMci Pana koniuszego koronnego Aleksandra Lubomirskiego: 

 Dziś dokazuje psia gwiazda swéj mocy, 

 I jako zorza, kazawszy zejść nocy, 

 Dzień na świat wozem przywiezie różanym, 

Słońcu wspólnikiem jest nierozerwanym(...) 

Wejzrzeniem swoim nad ziemią przewodzi, 

Stoki wysusza, urodzajom szkodzi. 

 

 Wysusza, wysusza. Trawa w sadku, gdzie trzeba kosić nisko, bo to stara łąka, ekspansywna, pełna kęp kostrzewy, kupkówki, wiechlin i srebrzystej mietlicy, więc ta trawa skoszona wyschła na siano i pachnie jeszcze bardziej niż jaśmin, też wniebogłosy. Jabłka pozawiązywały się pięknie, czereśnie też. Ziemniaki wzeszły nierówne, jedne duże krzaczki, inne małe, a stonkowe armie już odkryły mój spłachetek i dokonują inwazji. Ale na podwórzu trawy nie kosimy, chłodzi, wyrósł w niej orzeszek czyli po tutejszemu biała koniczyna, stopy błądzą z przyjemnością w wieczornych, chłodniejących źdźbłach. 

 Co by było bez traw, drzew, cienia? Psia Gwiazda by nas upałem nagrodziła jeszcze hojniej. Największy smutek, że kanikuła ścina głowy różom, przekwitają błyskawicznie, mdleją, moje różane Anny Boleyn, tracą korony i po nich. Płatków pełno usłanych pod baldachimami pergoli. Za to rozkwitły dzwonki. 

Ciężko mi było dobrnąć do końca tego czerwca, mam wrażenie, że brodziłam pod prąd, że świat jest niekompletny, że ma w środku wielką pustkę w kształcie serca, że za wiele było smutków ale... ...ale jak Zagajewski pisał: 

Pamiętaj o długich dniach czerwca i o poziomkach, kroplach wina rosé. O pokrzywach, które metodycznie zarastały opuszczone domostwa wygnanych. Musisz opiewać okaleczony świat. 

No to opiewam. Bo jest piękny, kompletny, właśnie taki, uczący nas pogody razem z czasem.