11 grudnia 2014

Domek z piernika na miarę naszych możliwości!



Tegoroczny domek z piernika gotowy. Nauczona doświadczeniem poprzedniego roku, postanowiłam zrobić domek niewielki, bo rok temu szarpnęłam się na Domek Na Miarę Naszych Możliwości, coś jak wielki miś z Misia. Wyszła stodoła z piernika, cytując Małego. Coś w rodzaju piramidy Cheopsa skrzyżowanej z domkiem Baby Jagi. W tym roku przepis na domek zaczerpnęłam STĄD. Naprawdę polecam, ciasto wyszło bardzo ładne, zwięzłe, ale nie twarde jak zęby trolla. Kilka rad przy produkcji bajkowej chatki:

- ciasto lepiej wałkować od razu na pergaminie do pieczenia, nie trzeba odrywać i przenosić ze stolnicy na blachę. Zostawiamy wycięte kawałki na pergaminie i przenosimy razem do piekarnika.
- trzeba dociąć brzegi nożem z piłką, jeśli wyrosną niezbyt foremne, im precyzyjniej tym lepiej. Ale i tak wyszło nam krzywo, trudno, taki urok;)
- sklejamy etapami, najpierw ściany, żeby się trzymały, obwiązałam je nicią dookoła, po sklejeniu nić usunęłam. Ściany sklejały się jeden dzień, dach drugi. Dach musi się wspierać na ścianach lub beleczkach, bo się zsunie. Można sklejać od wewnątrz, ja sklejałam po krawędziach zewnętrznych, lejąc lukier z góry, podobają mi się te lodowe, lukrowe zacieki. Prawie jak jaskinia Raj:)
- okienka wycięłam foremkami do ciastek
- mój domek nie ma podstawy, kleiłam na pergaminie, położonym na deskę kuchenną
- w środeczku można zapalić latarenkę, będzie ładnie w nocy
- domkową kompozycję umieściłam na tacy, mogę ją sobie przenosić i ustawiać gdzie chcę
- domek jest całkowicie jadalny:)


Przepis na ciasto:

  • 600 g mąki pszennej
  • 250 g masła
  • 200 g cukru
  • 7 łyżek miodu
  • 1,5 - 2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
  • 5 łyżeczek przyprawy korzennej do piernika
 Nie dodajemy jajek. Rozpuszczamy miód, masło i cukier, suche składniki mieszamy, łączymy z przestudzoną masą miodową, mieszamy widelcem, zagniatamy. Nie trzymam ciasta w lodówce, źle mi się wałkuje potem. Piekę od razu, wycinając wzory według szablonu, np STĄD. Studzę i sklejam, jak pisałam wyżej, etapami.

Przepis na lukier:
- ubić pianę z jednego białka, dodać tak około 1- 1,5 szklanki cukru pudru, zmiksować. Można parę kropelek cytryny. Jak za rzadki, dodać więcej cukru.

Teraz muszę tylko upilnować, żeby chłopcy nie zjedli...



20 komentarzy:

  1. Dziwna sprawa z tym dzisiejszym postem, bo zajrzałam do Ciebie, ża tak powiem znienacka, patrzę: nowy post, u siebie u blogerze sprawdzam - nie ma! Ki diabeł? A zresztą, najważniejsze, że dotarłam. ;)
    I domeczek takowy z dziećmi zrobimy, bo już w zeszłe Święta miałam na niego chrapkę, tylko jakos czasu zabrakło. W tym roku dzięki Twojej zachęcie zrobimy! Bo prześliczny ten Wasz. :))
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na blogerze juz jest, od 15 minut! ;)
      Ach, i zapomniałam ostatnio napisać, ze cieszę się ze wzrostu żelaza! :))

      Usuń
    2. Ja też się cieszę, dwa miesiące kuracji już dają efekty:) I znajomi już mówią: o, poprawiłaś się:) Tutaj to komplement^^
      Nasz domek na miarę możliwości, ale własnoręcznie zrobiony, to cieszy:)

      Usuń
  2. Myślę, że najtrudniejsza praca teraz przed Tobą -pilnowanie. U mnie najmłodszy na pewno od razu zabrałby się za malinowe żelki, średnia za obwódkę komina, a najstarsza za wejście. Mąż wyjadałby po kawałku do końca tłumacząc się, że to przecież nie on :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały już zjadł środkowego żelka naddrzwiowego, ech:) A Miły skubnął lukru:)

      Usuń
  3. Ale przecież taki domek to nieprzezwyciężona pokusa! Każde dziecko chyba chciałoby nadgryźć troszeczkę. Chłopcy Ci rosną, Kalinko, ale z takich chęci się nie wyrasta.
    Mam przepis na pyszne ciastka z migdałami i nigdy jeszcze nie udało mi się zrealizować ostatniego punktu - po schłodzeniu przechowywać szczelnie zamknięte. :)
    Pani Nakwaska (ta od fartuszka) pewnie doradziła by Ci zamknąć w chowalni i klucze nosić przy sobie.
    Domek śliczny - a te maliny - istne Jasie i Małgosie, cudne.
    Trzymam kciuki za żelazo i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie wyrośli z chęci podjadania. Dostanę ten przepis na pyszne ciastka z migdałami? Bardzo proszę:)

      Usuń
    2. Proszę bardzo, chociaż patrząc na zdjęcia Twoich wypieków, można nabawić się kompleksów.
      Ciasteczka owsiano-migdałowe
      130g masła roślinnego miękkiego
      100g cukru
      1 łyżeczka zapachu migdałowego
      zmiksować

      150g mąki
      1 łyżeczka proszku do pieczenia
      1 jajko
      190g płatków owsianych
      50g płatków migdałowych
      1 łyżka kakao

      Do zmiksowanego masła z cukrem dodać resztę i wyrobić. Lepić kulki mniejsze od pingpongowych, kłaść na blachę, spłaszczać. Włożyć do nagrzanego do 180 stopni C piekarnika, piec 10 minut, ostudzić, przechowywać w szczelnie zamkniętym pudełku (jak się uda).
      Ja dodaję jeszcze żurawiny, można dodać rodzynki i orzechy. Bardzo dobre i szybkie. :)

      Usuń
    3. Dziękuję, wypróbuję, bo u nas sezon ciasteczkowy trwa w najlepsze:)

      Usuń
  4. Wasz domek to arcydzieło!!! Jest cudny, zawsze mi się taki marzył:) D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arcydzieła widziałam dzisiaj na blogu Penelopy:) Ale z domku jesteśmy zadowoleni, bo tworzy taki bajkowy nastrój. Troszkę odświętny, inny, specjalny. Jak się udekoruje światełkami i jedlinką, będzie dumnie ozdabiał wigilijny salonik:)

      Usuń
  5. Mniam:) W okienka jak nasypiesz potłuczonych landrynek (przez upieczeniem) to się rozpuszczą i będą kolorowe witrażyki. Można takie kolorowe okienka zrobić też w zwykłych piernikach - wyglądają uroczo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam o tych landrynkach gdzieś, ale jeszcze nie próbowałam - zrobie z kakaowymi ciasteczkami w kształcie bombek. Dzisiaj mieliśmy fazę ciastek kruchych, ciekawe, kiedy się nam znudzi. Jak jutro zrobią się zdjęcia, pokażę wam jeszcze śnieżynkowe ciasteczka i ich towarzyszy lukrowanych razem z Elfem;)

      Usuń
  6. hmmm. To może i ja potrafię ? Aż mnie korci ,żeby zrobić. Jest jeszcze trochę czasu. Z moich pierników została połowa. Reszta wyjedzona no ale przecież po to są . Domku jednak byłoby żal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może całe piernikowe miasto, co, Maszko? Taki wewnętrzny dzieciak w środku aż piszczy:)

      http://2.bp.blogspot.com/-KtwzkU4k0yY/TdPXMmMitHI/AAAAAAAAA9s/Ys4EY7B3f_E/s1600/5303472682_c95c1f04f1.jpg

      Usuń
  7. Kalino, błagam, nie mów mi, że figurki zrobiłaś z cukru! I tak wpadam w kompleksowy dół...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Wykopuje Hanę z dołu ze szczerą przyjemnością*
      Coś ty, kochana, są zakupione w Jysku i sztuczne całkowicie, ino do dekoracji ustawiłam przy domeczku.

      Usuń
  8. Taki domek to wspaniała świąteczna dekoracja. Taki prawdziwy babojagowy.
    A te aniołki to chyba czekają na Jasia i Małgosię, żeby ich ostrzec, coby się dzieciska nie skusili słodkosciami... a może pilnują, żeby czasem domowe łasuchy nie podbierały z dachu lukru?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniołki miały pilnować, żeby moje chłopaki nie podjadały domku, ale chyba zagawędziły się z bałwanami i stało się. Wczoraj przykleiłam już migdał zamiast żelka, ponieważ żelek znikł tajemnym sposobem, a o lukrze to juz nie wspomnę:)

      Usuń
  9. Jest do-sko-na-ły! Az się chce z powrotem mieć pięć lat.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)