Biegnie dziewczyna lasem. Zieleni się jej czas...
Oto jej włos rozwiany, a oto - szum i las!
(...)
A teraz biegnie w jawę, przez las na lasu skraj -
A za nią - Maj drapieżny! Spójrz tylko - tygrys-maj!...
(...)
A wkoło pachną kwiaty, słońcem się dławi zdrój!
Purpura - zieleń - złoto ! Rozkwitów szał i bój!
Grzmi wiosna! Tętnią żary! Krwawią się gardła róż!
O, szczęście, szczęście, szczęście! Dziś albo nigdy już!...
(...)
Sen zbiegłem, goniąc ciebie, twój wierny tygrys-maj!...
Ja jestem las ten cały - las cały aż po skraj!
Po szeptach kwietnia, po delikatności kwitnących wiśni, aksamitach bratków i różowości
migdałków ostatnie ślady już znikły. Maj wdarł się w ogrody i pola zielenią absolutną, gwałtowną, leśmianowską, pochłaniającą wszystko. Biel konwalii i pierwsze baldachy biedrzeńców tylko podkreślają jedynowładztwo zielonego królestwa. Zielone, młode gałęzie wierzb wdzierają się w próchno starych pni, moknących w błocie ostatnich roztopów. Już po nich, już zarastają pokrzywą, miętą, kozłkiem, pięciornikiem, naręczami glistników, zuchwałymi łopianami, głodną lepnicą...
Wyprawa po ziele dla królików kończy się w zachwaszczonym w ogrodzie, z przystankiem
nad strumieniem, zarastającym majową gęstwiną niecierpków, patrzę i patrzę, dając się
pochłonąć majowi, drapieżnemu, tygrysiemu, cudnemu do zatracenia.
Bzy kwitną... wszędzie, gąszczami, przy podupadających chatkach, kapliczkach, za stodołami, rozrzutnie pokazując swoje piękno tylko skowronkom i obłokom. Konwalie omdlewają alabastrowymi kielichami, niewidoczne dla nikogo, bo kto będzie tak jak ja po wariacku przełaził przez zwalone płoty niczyich domów, by wąchać fioletowy lak i zdziczałe narcyzy?
Muszę, po prostu muszę.
To jest jak narkotyk, majowe szwendanie się, siedzenie w ogrodzie do niemal pożarcia
przez komary, do nocy, słuchanie orkiestry żab jak z Mistrza i Małgorzaty, wdychanie maja, nasycanie się na zapas, na jesienie i zimy, bo już go nie będzie, minie, zniknie w gąszczu czerwcowych jaśminów i szekspirowskiego lata...
Pijcie, nasycajcie się ze mną, do dna, z pucharka z brzozowej kory, pijcie majową zieleń i niech tygrys - maj mruczy do nas z gajów, lasów i ogrodów...
Ja z Tobą, ja! Będę się przedzierać!
OdpowiedzUsuńDzisiaj jak lazłam przez płot samochód jakiś zwolnił i aż pasażer się wychylił... widać rzadko widzą kobity przełażące przez płoty z aparatem fotograficznym, żeby fotografowac pokrzywy....
OdpowiedzUsuńMnie się tez zdarza że ludzie patrzą ,cóz ja takiego pasjonującego dostrzegłam ,Bo przecież to nie może być ,to nic ;)
UsuńJa także zabieram się z tobą :)) Bo ja bardzo lubię sie szwendać ,właścieie to przez wszystkie pory roku . Polwanie na tygrysa maja z aparatem w ręce to pasjonujące zajęcie ,dla mnie też i żabi koncert w tle :)))
OdpowiedzUsuńDostrzeganie małych, pasjonujących rzeczy najwspanialej wychodzi dzieciom, prawda? Przewodnikiem w takiej wyprawie byłby idealnie Mały, bo on każdego żuczka na liściu wypatrzy. Zabrałabym cię Mario, masz jak w banku:) Szwendanie się- cudne słowo:)
UsuńTyle lat pracowałam z małymi dziećmi ,że przejełam to od nich ,dostrzegam prawie wszystko co odbiega od normy w danym środowisku :))))
UsuńA tu zimno. Bzy zatrzymały się, przycupnęły i czekają na ciepło, powymarzało mi część sadzonek...gdzie tam tygrys? Jakiś leń rozlazły ot co!
OdpowiedzUsuńTygrys gryzie czasem, to i wymarzło, mnie też bazylię chwyciło i młode sumaki, ale trudno, odbiją... Moje szczepione bzy się lenia kwitnąc, ale wiejska dzicz nic sobie nie robi z przymrozków i chłodku i kwitnie na całego. A dzisiaj deszcz pokropił- i buchnęło zielenią:)
UsuńU mnie pomimo tego, że bzom daleko do kwitnienia to w zieloności można brodzić...Podagrycznik zaczyna brać ogródek we władanie, a wszystko takie soczyste... Tylko żeby ciut ciepełka więcej.
OdpowiedzUsuńU mnie podagryczniku hektary, powiadam ci, Miko - hektary!
Usuń