Kocham taniec stokrotek na majowej łące. I pokochałam syrop ze stokrotek, o kolorze, który nie przypomina żadnego innego. Robienie syropu ze stokrotek jest czymś tak poetycznym, przyjemnym i zbędnym, że staje się kwintesencją takiego wiktoriańskiego romantyzmu, po wszystkim popatrzyłam na karafkę z syropem i poczułam się jak Liz Bennet. Ale były to jedne z najprzyjemniejszych chwil, gdy tak się czułam:)
Trudno zdobyć odpowiednią ilość małych kwiatuszków, ja robiłam swój syrop z około litra - litrowy słoik napełniłam dość ciasno różowymi kwiatuszkami, zrywanymi bez łodyżek, tak odmierzyłam ilość. Kolor syropu zależy od koloru kwiatków- chcemy mieć różowy, zrywajmy różowe.
Kwiatuszków nie myjemy, zalewamy około dwiema szklankami wrzątku, można nieco więcej, dodajemy kilka plasterków cytryny i zostawiamy na noc. Na drugi dzień przecedzamy przez gazę, dobrze odciskając, dodajemy szklankę cukru lub jeszcze lepiej- miodu i zagotowujemy. Żeby odparować trzeba pogotować około godziny, półtorej. Nie wyszło mi dużo, połowa karafki zaledwie.
Ale smakuje słodko i wiosennie, wygląda ślicznie, można nim polewać naleśniczki, pancakes, lody, deserki, można dodawać do herbatki miętowej czy tej z meliski- co dusza zapragnie.
Stokrotka ma działanie przeciwzapalne i przeciwgorączkowe. Łagodzi obrzęki i uszczelnia naczynka krwionośne. I jest piękna, wdzięczna i urokliwa, dla mnie wystarczy. Na majowe przetwory idealna. A na deser wiersz Marjorie Pickthall i piosenka Celii. Zdjęcia robił w większości Duży, który wyrasta w moich oczach na rodzinnego fotografa nadwornego:) Jest też moim nadwornym etykietkowaczem (etkietkowacielem?)
Kochajmy stokrotki!
Buttercups have honeyed hearts,
Bees they love the clover,
But I love the daisies' dance
All the meadow over.
Blow, O blow, you happy winds,
Singing summer's praises,
Up the field and down the field
A-dancing with the daisies
Bees they love the clover,
But I love the daisies' dance
All the meadow over.
Blow, O blow, you happy winds,
Singing summer's praises,
Up the field and down the field
A-dancing with the daisies
Ładny kolorek ma ten syrop, niech Wam służy na zdrowie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
W nawiazaniu do tego co napisalas we wczesniejszej e-mail, no i oczywiscie dzisiejszej. Otwieram twoje "zapisy dzisiejszego" (tak je nazywam) dlatego, ze ci sie chce. Jest to dla mnie motywacja i utwierdzenie w przekonaniu, ze warto widziec piekno nie tylko w kazdej chwili ale tez w kazdej czynnosci. Dzieki tobie, zawitalam dzisiaj w pokoju mojego mlodszego. Tak nawiasem mowiac to chcialam miec czterech synow ale niestety przez emigracje udalo mi sie tylko miec dwoch :) Nie wchodzilam tam juz dawno. A przeciez malowalam mural w jego pokoju - jezioro, widok z Wasaga beach, nie mowiac o ich lazience w paski czy mural u starszego z twarza samuraja, gora Fuji i nie kwitnaca wisnia. Dlaczego nie bylam tam tak dlugo? Bo uwazalam, ze bedac juz na uniwerku moga po sobie sprzatac a nie zostawiac taki balagan, na calym pietrze, wlaczajac pokoj dodatkowy, ktory traktuja jak smietnisko. I co sie stalo gdy dzisiaj popatrzylam na to wszystko? Czy zeszlam zdegustowana i bede marudzic? Wcale nie, o dziwo zebralam 9 kubkow, smieci, puste butelki po wodzie, wlozylam pranie do koszy. Czy szuje sie sluzaca, uczucie ktore mialam wczesniej i dlatego tez nie wchodzilam. Tez nie. Dzieki tobie, od czasu do czasu bede tam wpadac i zrobie cos dobrego bez zadnych ekspektacji. Dlaczego wiec? Zeby cos dodatkowego dac z siebie. Mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńJa też tak robię, Watko, nie wiem jak z dziewczynami jest, bom matką synów, ale nauczyłam się pomagac im bez pretensji. Oni uczą się robić to dla mnie. Dziękuję ci za ciepłe słowa. I chciałabym zobaczyć ten mural!
UsuńŁadny, Talibro, taki róż - nie- róż, eteryczny, lekko miodowy. I pachnie bardzo przyjemnie- a gdy stokrotki się macerowały we wrzątku zapach był taki zwyczajny, zieleninowo- pokrzywowy, jak napar. Dopiero po zagotowaniu z cukrem utrwala się kolorek i specyficzny aromat.
OdpowiedzUsuńMy też pozdrawiamy!
A zrobię zrobię ten syrop ze stokrotek. :) Skąd ja do Ciebie przywędrowałam? Może od Gorzkiej Jagody? Chyba tak, w każdym razie jestem i podglądam sobie. :)
OdpowiedzUsuńA czy robiłaś już mniszkowy miód? Robię co roku Kwiatki mlecza zbieram na białe prześcieradło lub jakąś serwetę, poczekam aż wylezą z niego muszki i po kilku godzinach zalewam wodą podgrzewam nie doprowadzając do wrzenia i zostawiam na całą noc. Rano kwiaty wyciskam z wody dodaję cukier i podgrzewam tak by odparował nadmiar wody. Po czym cytrynę wyciskam i jeszcze podgrzewam, zlewam złoty syrop do słoików. W tym roku są dwa litrowe, ale mniszek jeszcze kwitnie można zebrać i zrobić. Na wątrobę dobry. Zrywać i łodyżki podgryzać, też jest dobrze, trochę gorzkawo ale nie przesadnie.
A czy słyszałaś o syropie z chrzanu? W aptekach we Francji można go kupić, bardzo się zachwyciłam pomysłem tylko jak go zrobić? Może tak jak Ty stokrotki?
Dodam jeszcze że mnie się też chce robić różne dziwne rzeczy, iść z głową w górę zadartą chmury obserwując, patrzeć w kwitnące jabłonie, omijać stokrotki w trawie i wysiewać warzywa na grządkach, chce mi się. :)
Serdecznie pozdrawiam ze środkowej Polski. :)
My też machamy do środkowej Polski:) Mniszkowy robiłam, ale o chrzanowym nie słyszałam! Poszukam przepisów, muszą gdzies być!
UsuńO tak, omijajmy stokrotki, nie deptać stokrotek, była taka piosenka kiedyś. Podglądaj do woli, Elu:)
Cudowne są takie rzeczy absolutnie niekonieczne i przez to luksusowe - Twój syrop ze stokrotek, moje serwetki. Taka mała oaza luksusu. To tym chyba się szczęście i miłość mierzy: robieniem rzeczy niepotrzebnych koniecznie, ale przyjemnych. Już nasze jaskiniowe pramatki pewnie znały to uczucie, kiedy przyozdabiały odzież dzieci dziesiątkami i setkami misternie zrobionych koralików...
OdpowiedzUsuńAlbo rysowały po scianach, czy rzeźbiły w drewnie:) W sumie więcej rzeczy zbędnych a przyjemnych: sztuka, poezja, taniec, śpiew... do przezycia wystarczy jeść, pić, cała reszta to cudowna fanaberia. metafizyka, Jagódko:)
UsuńMam zagubiony słoiczek stokrotkowego syropu gdzieś na tyłach szafki, nie zdążyłam zużyć zimą, może teraz się przyda, w odpowiedzi na tą ścianę deszczu...?
OdpowiedzUsuńChoć jak dobrze pamiętam, to przed zawekowaniem czuć go było tak lekko koniem, co jest zdecydowanie niepoetyckie. ;)
Hyhyhy:) Ciekawe, czemu koniem? Merenwen- u mnie deszcz minał, niebo czyste, pogodne, ściana chmur odpłynęła. Az zrobię sobie herbaty z syropkiem.
UsuńPodejrzewam, że koń mógł się paść wcześniej w stokrotkach ;)
Usuńhttp://www.golearnto.com/images/gallery_courses/2323/Horse_riding_in_Majorca_-_daisy_field.jpg
Usuń:D
Yum! :)
UsuńWygląda bosko. Taki różowo-bursztynowy. Mogę sobie tylko wyobrażać jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńStokrotkowego jeszcze nie robiłam, muszę spróbować. Bardzo smaczny pomysł :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń