Cała sobota pachniała u nas sosnami. Gotował się sosnowy syrop i młode pędy na konfiturę. Średni pomagał w zbiorach, dzień był ciepły, pachniało deszczem, sosnami, wiatrem z lasów...
Konfiturę robi się tak:
- 1 kg cukru i 2 szklanki wody z dużą łyżką kwasku cytrynowego( około 2- 3g) zagotowujemy na syrop
- do syropu wrzucamy rozdrobnione i umyte wcześniej pędy sosnowe, oskubane z grubsza z brązowych łuseczek
Zagotowujemy i pyrkotamy w garnuszku około 40 minut, do miękkości, potem przecieramy jak na galaretkę, jest złocista... można też przecedzić i odcisnąć... można też jeszcze odparować, by zagęścić. Pachnie jak cały las.
Syrop z sosnowych pędów robi się tak:
- zrywa się owe pędy, nie za duże, nie za małe, tak nie dłuższe od dłoni, oskubuje z łuseczek, nie myje, zasypuje się w słoju kilogramem cukru, warstwami.
Dobrze ugniata - na przykład drewnianym wałkiem, można podlać odrobinę wody lub potrzymać około pół godziny w piekarniku w niskiej temperaturze, by pędy zaczęły puszczać sok. Macerowanie trwa około 4- 6 tygodni, na parapecie, nie przeszkadza światło. Potem przecedzamy - można wzmocnić spirytusem:)
Nalewkę sosnową, czyli sosnówkę robi się tak:
- scukrzone pędy po syropie ( ja wykorzystałam te odciśnięte z galaretki) zalewamy wodą i spirytusem w proporcji 5:1. Odstawiamy w ciemne miejsce, potrząsamy co jakiś czas, za 3 tygodnie przecedzamy, dodajemy sosnowego syropu, jeśli lubimy słodkie... i do ciemnej spiżarki do zimy, niech postoi. Na jesienne przeziębienia będzie wspaniałe. Sosna jest znakomita na gardło, kaszel, drapanie w krtani, bóle migdałków... czyli na to, co nas dopada, gdy robi się jesiennie i zimowo.
Ziołowa spiżarnia i apteczka Kaliny zaczyna się zapełniać - sosnowe wyroby zajmują miejsce obok mniszkowego miodku:)
Przepisy na sosnówkę są też TU i TU. Smacznego!
Ojejujeju! O sosnowej konfiturze nigdy nie słyszałam, ale o syropie owszem. Mam na półce zapasy sprzed roku czy dwóch i tak sobie marzę,że za rok będę robić przetwory już we własnym domku. Trzymaj kciuki! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, mocno, bardzo mocno- ja konfiturę też robię w tym roku pierwszy raz, szukam ciekawych przepisów pod hasłem: wszystko z sosny!
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie robiłam niczego z pędów sosny, może teraz się zdecyduję, tym bardziej że za płotem mam lasek sosnowy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta
Martuś - zrób to najłatwiejsze, czyli syropek:) Wychodzi za każdym razem, można słodzić nim herbatę, pić po łyżeczce... żaden syrop z apteki nie dorówna, i ta satysfakcja, że się samemu zrobiło- bezcenne:)
UsuńW przyszłym roku i ja zadebiutuję, a na razie skrupulatnie sobie notuję Twoje przepisy :)
OdpowiedzUsuńOgromnie mi miło, ja też notuję sobie w takim ślicznym notesie, żeby nie zostało tylko w wirtualności, ale żebym mogła iedyś notes synowej przekazać, jak się już jej dorobię;) Albo wnuczce jak będę już babcią Kaliną;)
UsuńO jeju, to już wyższa szkoła jazdy! Konfitury położyły mnie na łopatki! O syropie i owszem słyszałam, ale nie próbowałam. Pełna podziwu pozostaję i wyrazy szacunku ślę Pani dobrodziejce:))
OdpowiedzUsuńPoczułam się jak Billewiczówna z tą dobrodziejką :)
OdpowiedzUsuńI słusznie:) Pozdrawiam i dziękuję za przepisy:)
UsuńBardzo proszę, częstujcie sie przepisami, w kolejce już następne, a zeszyt puchnie od notatek:)
Usuńjeśli szukasz wszystkiego z sosny to tutaj też masz coś ciekawego :) http://www.herbiness.com/kwiatki-sosny-lekarstwo-smakolyk/
OdpowiedzUsuńOlu, doskonałe! A ja szukając sosnowych receptur znalazłam przepis na syrop ze stokrotek i robię natychmiast:) I z mięty truskawkowej. A te sosnowe pędy w czekoladzie to wypróbuję koniecznie:)
UsuńTylko nie zrywajcie pędów z czubka drzewa. Są największe i najbardziej kuszą, ale wtedy ranicie drzewo najbardziej, bo nie może rosnąć tak, jak powinno.
OdpowiedzUsuńWiem, Agniesiu, dlatego z każdego drzewka zrywamy pędy tylko z kilku gałęzi, by miało możnośc regeneracji, dzielimy się dobrem z nimi ostrożnie!
UsuńKonfitura? No znów czegoś nowego się dowiedziałam. A syropek już stoi od weekendu majowego i naciąga :)
OdpowiedzUsuńKurczę, nie daruję sobie, że nie znalazłem wcześniej informacji, że można zrobić syrop z SOSNY! Musi być fantastyczny. Chciałbym go zrobić jak najszybciej, ale sosny nie mają już młodych pędów. Nie da się go zrobić z innej części drzewa, np. normalnych gałązek? :P
OdpowiedzUsuńNie da się;) Tylko młodziutkie pędy przed zdrewnieniem, te wczesnowiosenne, najdelikatniejsze. Trzeba poczekać na przyszły rok, do początku maja. Za to stać może taki syropek długo!
UsuńSzkoda no, w takim razie muszę poczekać.
UsuńNo nie wiem czy długo u mnie postoi :P
Sosnowe wyroby są super, ale i miodek z pędów młodych ze świerka powalają smakiem (robić jak ten z kwiatów mlecza, uważać tylko z dodaniem cytryny!!! nie za wiele). Za to hitem w moim domu został dżem z młodziutkich szyszek świerka (zajrzyjcie po przepis do "całkiem inna cukiernia"). Smak powala na kolana!!! Ja się też nie mogę nadziwić, że tyle aromatów się tam mieści.Zaś dżem z szyszek sosny jest bardzo żywiczny, więc nie wszystkim jego ostrość odpowiada. Ale też inspirujący smak, dla koneserów zdrowia!!!
OdpowiedzUsuńCoraz więcej widzę pozytywnych opinii na temat przetworów sosnowych. To już kolejny blog, gdzie widzę, ze pączki sosny wykorzystuje się w taki sposób. Bardzo mnie intryguje smak takiej konfitury. Będę musiała się wreszcie przekonać, bo pędy mam już zebrane:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis. Chętnie wypróbuję. Świetny pomysł na konfiturkę. Zapach musiał być cudowny. Kocham zapach sosen.
OdpowiedzUsuń