Kościół zburzyli wycofujący się Niemcy w 1944, a wcześniej rozstrzelano miejscowego księdza z dziesiątką parafian. Sama świątynia nie jest stara, choć wygląda jak romantyczne ruiny z obrazów Friedricha. Kamień węgielny wmurowano w 1910.
Z moim miasteczkiem przygraniczną Jałówkę łączy osoba królowej Bony, tam też w szesnastym wieku Bona ufundowała pierwotny kościół. Potem historia meandrowała jak nasza rzeka, na zmianę świątynia była katolicka, to prawosławna, odbierana i nadawana, po wyburzeniu wieży przez Niemców resztki częściowo rozebrano, a obecnie jest to romantyczne tło dla ślubnych sesji, też trafiliśmy na zmarznięta parę młodą z fotografem, buszującą wśród złotych, lipowych liści.
Bardzo chciałam odwiedzić Jałówkę, chyba jesienią jest jeszcze piękniejsza, niż przy kwitnieniu starych lip, chociaż w śnieżnych puchach też pewnie ma ten subtelnie dręczący urok malarskiego pleneru dla melancholijnych poetów:)
Do Jałówki jedzie się w stronę granicy, na szosie za kościołem widać już wysoki, stalowy mur.
Dużo złota, zieleni, niebieskości, powietrza, szeroki oddech. Jakby wypełniały serce gazowane bąbelki jakiejś szczęśliwej oranżady. Miałam poczucie bycia znowu dzieckiem, zachwyconym bezinteresownie i wpatrzonym w świat po prostu tylko dlatego, że jest piękny.
Dużo złota, dużo światła. Mogłabym tam zwinąć się w kłębek, jak zadowolony jeż w suchych liściach:)
Widziałaś może filmik "Sklepienie Niebieskie" ? Jeśli nie , to zobacz, pięknie wygląda Jałówka nocą.
OdpowiedzUsuńNie znałam, ale obejrzałam z przyjemnością, przepiękny:)
UsuńPiękne miejsce
OdpowiedzUsuńPrzecudne zdjęcia Kalino :) ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPrzecudne miejsce, muszę tam wrócić zimą, a potem na kwitnienie lip latem:) Od nas pół godz drogi:)
UsuńPiękne miejsce. Byłam tam kilka lat temu. Będę pamietać panującą tam ciszę i łany nawłoci za kościołem.
OdpowiedzUsuń