11 października 2012

O cieple

Im jestem starsza, tym bardziej je kocham. I nie chodzi tylko o zwijanie się przed ogniem, otulanie w koc i grzanie pościeli. Swoją droga te wiktoriańskie wynalazki do ogrzewania zimnych łóżek były genialne, kandele, czy jakoś tak- a nawet zwykła butelka z gorąca wodą...
Ciepło. W gestach, w słowach. Tak strasznie zimno na świecie, obojętnie, szybko. Ludzie strząsają z siebie przyjazny dotyk, warczą w rozmowach... Widziałam takie małżeństwo ostatnio. Naprawdę, warczeli na siebie. Cały sklep był zażenowany ich wymianą zdań przy półce z proszkami do prania.
Dzieci moje są wychowane tak, że tulą się do nas  ciągle. Duży podśmiewa się ze mnie.
- Brak serotoniny, co?
Duży jest mądry, Duży wie. Ale Duży jest młody i nie zna widm, które znał Szekspir.
- Nie znasz ty jeszcze owych widm dręczących, którymi troska napełnia pierś męża...
Męża i niewiasty. Gdy czasem ciepła tak trzeba, by choć na chwilę siły odzyskać, albo wiarę, że warto.
Drobne gesty moich Dziadków.
Dziadziuś mówił do Babci całe życie 'dzióbku'.
Podanie miłemu kawy w najlepsiejszej filizance, z ostatnim ocalonym cukierkiem. Buziak w policzek dla maluchów na dobranoc. Rytual modlitwy, dającej bezpieczeństwo.
- Mamo, nie pomodliłaś się jeszcze o dobre sny!
Ciepło jest towarem mocno fdeficytowym. Wspominam pana Jasia, który zmywał kubki po wszystkich nauczycielach na zapleczu. Sam, ot tak, bo lubił. Przyjemnie bylo gdy ktoś umyje twój kubek.
Przyjemnie znaleźć kwiaty na biurku.
Dostać czuły szept przed wyjściem do pracy.
Własnie wychodzę. Okutana w szal, w welniany płaszczyk.
Zimno będzie iść. Ale mam dużo ciepła w środku, dam radę.

1 komentarz:

Dziękuję, że zostawisz ślad :)