06 lipca 2018

Wakacyjna Księga Radości. Śladami von Modlów i Michała Rukiewicza

Dzień był piękny, pogoda jak marzenie, zapasy  wody i jedzonka w rowerowym koszyku  zrobione. Razem z małym i kolegą Małego wybraliśmy się na rowery śladami rodu von Modl i śladami Michała Rukiewicza - żołnierza napoleońskiego, filomaty, ponoć przyjaciela Adama Mickiewicza.
Jednych i drugich śladów szukaliśmy całkiem niedaleko,  bo rowerowa wyprawa zajęła nam kilkanaście kilometrów w obie strony.


 

 Jechaliśmy polnymi drogami, między zbożami jak w "Panu Tadeuszu" - tylko świerzopa i gryki nie było. Celem były cztery wioski - Ogrodniki, Cisy, Hoźna, Saki. To na rozstajach dróg, prowadzących do tych wiosek pochowano Ottona von Modl i jego syna Ludwika. Ale historia i opowieść będzie za chwilę, na razie wjechaliśmy w las.



Ten rok jest bez jagód, wyschły kompletnie. Zboże na polach też suche, marniutkie, kłosy nisko, przy ziemi. W lesie nie widać dwóch dni deszczy - wsiąkło wszystko w nasze piachy, żar z nieba, kanikuła, czterdzieści na plusie. Zatrzymywaliśmy się w plamach cienia, by łyknąć wody i odsapnąć. Ale chłopaki miały jeszcze sporo energii, by skakać po belach siana i wyjadać wszystko, co się nadawało po drodze - od leśnych malin, po dzikie mirabelki, jabłka z opuszczonych gospodarstw.





 

W Hoźnej urodził się Michał Rukiewicz. Cytuję za artykułem Wiesława Wróbla z 2016 roku:

"Urodził się 12 listopada 1796 r. w dobrach Hoźna w parafii Narew, jako syn Jana i Marii Borzęckiej. Na początku XIX w. rodzice sprzedali majątek i przenieśli się do Białegostoku wraz z dziećmi: Michałem, Rozalią, Antoniną, Ksawerą i Kornelią. Zdaje się, że Jan przyjął jakąś posadę w strukturach władz obwodu białostockiego. Dzięki spieniężeniu dóbr Hoźna i przeniesieniu się do miasta mógł także posłać Michała do miejscowego gimnazjum. Po jego ukończeniu młodzieniec zapisał się na Uniwersytet Wileński, ale latem 1812 r. przerwał edukację wstępując do armii napoleońskiej. Zaciągnął się do 3 pułku lekkokonnego gwardii, rozbitego w październiku 1812 r. w bitwie pod Słonimiem. Rukiewicz uciekł do Niemiec i we Friedbergu ponownie zaciągnął się do wojsk napoleońskich, uczestnicząc w kolejnych kampaniach i awansując na stopień podporucznika. Do Białegostoku powrócił w 1815 r. To właśnie owe zaangażowanie po stronie Napoleona i ucieczka z kraju spowodowały, że w 1814 r. Michał Rukiewicz otwierał listę osób, których majątek podlegał konfiskacie."


 Hoźna jest urokliwą, malutką wioseczką. Ludzie oglądali się za nami, babinki z koszykami pełnymi szczypioru i ogórków, jakieś zagrodowe psiaki, jakaś zdziwiona obecnością obcych krowa po kolana w koniczynie. Czy ktoś tu wie, że urodził się tutaj przyjaciel Tomasza Zana i Adama Mickiewicza? Że w 1825 organizował Towarzystwo Przyjaciół Wojskowych, że za odmowę złożenia przysięgi na wierność carowi skazano go na śmierć i pozbawienie szlachectwa, ale zmieniono karę na 10 lat katorgi i Syberię? I tam we wsi Korkino koło Irkucka ostatecznie Mikołaj założy rodzinę, z dala od papierówek z Hoźnej, pól pszenicy i zapachu żywicy z naszych podlaskich sosen?
Kilka migawek z Hoźnej i jedziemy w stronę Ogrodnik.










Rodzina von Modlów miała cztery folwarki - Hoźna, Cisy, Zaiwanki i Kąty. Nie wiadomo dlaczego Otto von Modl zażyczył sobie być pochowanym na rozstajnych drogach na swojej posiadłości, gdzie kiedyś kończył się dworski park -  a nie na narewskim cmentarzu. Był rok 1904, wybuchła wojna rosyjsko - japońska, ukazuje się powieść Żeromskiego "Popioły"...a Ludwik von Modl, starszy z dwóch synów sprzedaje część majątku i wyjeżdża do Grodna. Wróci po zabiciu przez Rosjan młodszego brata Napoleona w 1920, przeżyje tu jeszcze osiem lat i też zostanie pochowany na rozstaju dróg obok ojca. Nie wiem, gdzie jest grób Napoleona, ale dwaj von Modlowie, ojciec i syn, spoczywają na leśnym skrzyżowaniu dróg, pod sosnami, wśród dzikich malin. Niesamowite zdjęcia archiwalne z czasów von Modlów zobaczycie w filmie, do którego link wrzucę poniżej. I poznacie historię rodzinnego zegara. W lesie jest jeszcze jeden krzyż - na mogile powstańców z 63. Miejsce, które trzeba pamiętać. 



Stary krzyż spróchniał i zamieniono go na nowy, wraz z tablicami. grób odwiedzają harcerze, jest lokalnym Miejscem Pamięci. Zapytałam babulkę z Ogrodnik, kto tu jest pochowany - a, ditiulko, taki jeden bogaty, co tu kiedyś mieszkał...


Współrzędne:   52°57'53"N   23°30'20"E
TU jest film
Zobaczcie koniecznie, wspaniała opowieść. 

Pani Jadwiga Barbara Delimat von Modl, wypowiadająca się w filmie, potomkini rodu jest dzisiaj wybitną artystką, zajmuje się tkactwem artystycznym. Jej rodzina przebywa teraz w Australii. Tu, w magazynie "Gryfita" jest też opisana historia von Modlów 


6 komentarzy:

  1. Piękne chabry, nie widziałam w tym roku na polu takiej ilości, u mnie w okolicy tak wszystko spryskane, że ani chabrów ani maków, trafiają się tylko pojedyncze sztuki. Sielskie chaty... Lubię takie klimaty. Pozdrawiam serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia niezwykle ciekawa, a miejscowych nie interesuje zbytnio.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa wycieczka :) Wszystko schnie z powodu suszy, ale stara jabłoń przy opuszczonym domostwie nadal rodzi owoce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe miejsca,i bardzo ciekawe, trzeba o nich pamiętać

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj mieliście szczęście, że gospodarz nie widział tego biegania po belach. Nie wolno! :) Cudnie musi być na tej wsi z tymi staruszkami... taka prawdziwa wieś i krowa na łące... oj jeszcze trochę a tylko na zdjęciach będzie wieś...
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale fajny post :)
    Tak sobie myślę, że jeżeli rodzina von Modl była wyznania protestanckiego, to może ojciec i syn są pochowani na starym rodzinnym cmentarzu. Rody tego wyznania często zakładały w swoich dobrach prywatne, rodzinne cmentarzyki, może tak jest i w tym przypadku?
    Pozdrawiam :)
    Aneta

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)