Jeśli ktoś ma bogactwo cukinii i już nie wie, co z niej zrobić i jak zjeść, to polecam babkę cukiniową. Wspomnianą dobroć robi się tak:
- jedna średnia cukinia, kilka młodych ziemniaków, jedna - dwie marchewki, około 1/3 selera. Tarkujemy na grubych oczkach. Solimy, zostawiamy na kilka minut.
- cebulę i dwa ząbki czosnku siekamy i podsmażamy, ja na kokosowym tłuszczu, ale można na dowolnym. Dodajemy do potarkowanych warzyw.
- w wersji wegańskiej, którą robiłam, nie ma jajek, zamiast tego albo namoczyć siemię lniane i dodać tę galaretkę, albo dać zamiennik jajka w proszku. Ewentualnie puree z dyni, w ilości - szklanka puree na blaszkę.
- w wersji bezglutenowej mąkę ryżową/gryczaną/kukurydzianą (do wyboru lub zmieszać) dodajemy w ilości takiej, by masa po wymieszaniu z warzywami nie była za rzadka, ale nakładała się gęsto łyżką. W wersji zwykłej można dać pszenną i bułkę tartą.
- posiekać pęczek pietruszki, koperku i tymianek, jak nie ma się świeżego, dać suszony. Dodać do masy, doprawić szczodrze pieprzem, czubrycą, sypnęłam czarnuszki. Kto lubi może dać kminek.
- pieczemy 40 minut bez termoobiegu. Bardzo smaczna podsmażana na drugi dzień:) Można podawać z sosami. Można podsmażyć na chrupiąco lub w panierce z mąki kukurydzianej, brązowego cukru lub w zwykłej bułce tartej:)
Może do babki szejk na zielono? Jarmuż, sałata, jedno kiwi, ogórek, papierówki. Zblendowane z dodatkiem wody. Jaka dobroć, kiedy jest tak gorąco.
A poza tym dzisiaj u nas odpust Antoniego. Kupiłam obwarzanki i zjadłam. Mały kupił balona z helem w kształcie biedronki i pękł go tradycyjnie całkiem szybko. Pomidorki w szklarni dojrzewają, upał smaga nas suchym wiatrem i naprawdę czuję to wielkie, złote lato, wbrew sceptycyzmowi Lowella:
Robert Lowell
To złote lato,
ta szczodra susza,
ten chrupki chleb –
nic w tym złotego.
Moja gęsia szyja zakwitła pierwszy raz:) Zobaczyłam ją w ogródku Watki i zakochałam się po uszy!
A szklarnia po deszczu wygląda tak
A w ogrodzie tak. Uwielbiam każdą z harmonii kolorów, od przyżółkłych liści brukselki i czerwieni poziomek po ziołowe fiolety i aronię w eleganckich antracytach.
A Robert Lowell korespondował z Elizabeth Bishop, dla której napisał Godzinę skunksów. Tak, tę Elizabeth od "Sztuki tracenia". Bishop nazywała życie "niechlujną krzątaniną, okropną, ale pełną otuchy". I pisała, że jest najsamotniejszą osobą na świecie. "Wiesz co? Moja samotność przychodzi w atakach – raczej krótkich. Zdarzają mi się dwa albo trzy dziennie, a potem nie mam ich przez tydzień."
Jakoś tak czuję wiele ciepła do samotnej Elizabeth. I tak dobrze czytać te wspominki na rozgrzanym tarasie, czując zapach chleba.
Piękne opowieści codziennie snujesz. Dziękuję za nie. Jak czytam twoje posty, to zaraz przychodzi mi do głowy Stasiuk, którego uwielbiam . Opowiada o codzienności, o prostych wyprawach, o zwykłych ludziach tak, że nie mogę się od jego książek oderwać. I tak jest u ciebie. Wciągasz:)))
OdpowiedzUsuńJeeejku, jak mi się uszy czerwienią, porównana do Stasiuka;) sama uwielbiam opowieści.
UsuńDzięki za podzielenie się przepisem. Już nie wiedziałam co robić z cukinią w tym roku, tak obrodziła :)
OdpowiedzUsuńJa już też nie wiem. Dzisiaj mam 9 nowych cukinii!
UsuńCukinię można zrobić jeszcze w zalewie, dodając przyprawy właściwe tak, że przypomina ananas w smaku. Jadłam biszkopt przełożony bitą śmietaną z fałszywym ananasem, nie rozpoznałam, ale inni również nie. Pozdrawiam cukiniowo
OdpowiedzUsuń