Jak wyglądałyby i nazywałyby się domowe stworki, uprzykrzające nam codzienne życie? Czym by się te złosliwe stworzenia zajmowały? Zbiór plonów z realizacji tej pracy domowej wśród dziesięciolatków wygląda następująco.
Ostatnie zdanie jednak daje nadzieję, że potwory można pszegnać, prawda? Tylko czytajmy książki!
Niżej kartkówka z gramatyki. Sposób, w jaki rozumują dzieci nieodmiennie budzi serdeczne zdumienie:)
U mnie dzisiaj sianie sałaty i rzodkiewki. W nocy nadal minus 4, ale w dzień już koło 10. Gęsi leca i lecą. Rozkwitają krokusy, zieleni się kurdybanek i jasnota. Przyszły paczki z bylinami, czyli sezon start - kupiłam sobie kilka nowych, pokażę potem, jak urosną. Ostróżki, krwawnica, rutewka. Do tego dalie w odmianach w kolorze capuccino i malwy. Na razie wpakuję do doniczek i do szklarni, przeniosę dziś też pelargonie i datury, poczyszczę z suchych liści i przesadzę/nawiozę. Niech startują;)
A wiosenka u nas wygląda tak:
Niesamowita jest wyobraźnia tych dzieci :) Hmmm, chociaż wcześniej nie zdawałam z tego sprawy, sporo tych potworów zamieszkuje mój, dom...
OdpowiedzUsuńKrzykowiec pospolity wydaje mi się najbardziej uciążliwy.
OdpowiedzUsuńHmm. Kilka potworów i u mnie mieszka.
OdpowiedzUsuń:)