14 lutego 2017

O dobrej kompanii, wspólniku i dziurawym portfeliku

Wczoraj Szymek z klasy VI wypisując na tablicy znane mu części mowy, z powagą dołączył do zestawu coś takiego: wspólnik.
- Co to jest wspólnik, Szymek?
- No... no to taka część. Mowy.
Patrzyłam na wspólnika z namysłem. Podobał mi się. Wyglądał na weselszego krewnego ponurego spójnika,  który tylko spajał, a wspólnik się stowarzyszał! Przyjęłam wspólnika więc do klasowej gromady, uświadomiłam Szymka jeszcze, że dopełniacz zawędrował do części mowy przypadkiem z innej bajki, a ożywienie też. Poza tym się zgadzało. Kompania części mowy się trochę rozruszała nieznajomymi twarzami, trochę świeżej krwi w szeregach, dopełniacz się przeleciał i rozruszał kości, a ożywienie  z wiersza wylazło i poczuło wiatr we włosach.
Ale wspólnik wygrał zdecydowanie wczorajszy dzień. Razem z tą piosenką:



Gramatyka w szkole bywa fascynująca. I dzieci też. Bo Szymek ma ogryzione paznokcie, chudą, zmęczoną  mamę, brata w okularkach o szkłach tak grubych jak denka od słoików, ale za to nie ma taty. Więc wspólnik czy spójnik, jesteśmy w dobrej komitywie, bo grunt to dobra kompania, z którą wędrujemy rok po roku, przecierając bolesne ścieżki polszczyzny.
Marta przy sklepiku pokazała mi stary portfelik.
- Trochę mi się drobne  wysypują, bo tu jest porwane. Babcia mi dała portfelik, pani wie?
- Bardzo ładny - czerwona portmonetka wyglądała na tak wiekową jak wspomniana babcia. Marta wydziubała ze środka siedemdziesiąt groszy na bułkę. I jeszcze na cukierka starczyło. Miła pani w sklepiku sprzedaje cukierki na sztuki. Dzieci mówią do niej uniwersalnie Babciu, bo jest siwa, uloczkowana, w dzień pracuje w sklepiku, po lekcjach odwozi dzieci jako opiekunka w autobusach, robi na drutach szaliki, które tez sprzedaje w sklepiku, prowadzonym przez jej syna i synową.
- To co zawsze? - mówi do mnie, wyciągając baton z żurawinami i sok pomarańczowy. Babcia pamięta upodobania swoich klientów. I pozwala brać na kreskę, zapisując dłużników w dużym notesie.
Gruby na lekcji o wspólnikach nie pisał. Nie przepisał z tablicy nic, ani tematu, ani jednego zdania. Oglądal coś pod ławką na telefonie z rozbitym szkłem, z westchnieniem poprosiłam, by mi oddał, położyłam sobie na biurku.Gruby powtarza już drugi rok szósta klasę.
- Nie zamierzasz dzisiaj pisać na polskim?
- Nie.
Położył głowę na przedramieniu, wyciągnął się na ławce. Nie uśmiechał się, nie patrzył na mnie. Dzisiaj świat Grubego bolał. Prawa rodzicielskie do Grubego ma babcia, nie pytajcie, czemu.
- Ani jednego zdania?
-Nie.
Podsunęłam mu długopis, nie wziął. Wychodząc z lekcji, zapomniał rozbitego telefonu z mojego biurka. Kolega pobiegł za nim, niosąc cenny skarb.
Wracałam sobie ze szkoły myśląc o wspólnikach, portfelikach, ogryzionych paznokciach, grubych okularach. O creme brulee, które robię swoim chłopakom, o grzankach.
O tym, że nadejdzie wiosna, a ja znowu kupiłam nalepki, tym razem z samochodzikami, żeby je dawać za prawidłowe wykonanie jakiegoś zadania.
Szymek za części mowy też dostał.
To co, że ożywienie z dopełniaczem zawędrowało do innej kompanii. I wspólnik.
Grunt, to dobra kompania.
Łatwiej wtedy żyć, prawda?

11 komentarzy:

  1. Dopełniamy się wspólnikami, co to za życie bez tego? Rozbite takie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kalinko, tak często mi się zdarza (przy różnych okazjach), że gdy Cię czytam, mam wrażenie, że opisujesz jakiś daleki, nieznany mi świat. Wskakuję w Twoje słowa jak w powieść... która pozostawia mnie w zadumie.
    A wspólnik uroczy. ;)
    Ściskam Cię cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowna jesteś Kalino...Twój tekst poruszył mnie bardzo w ten walentynkowy dzień...posyłam wielkie, czerwone serducho:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kalino, bywam u Ciebie często. Lubię. Czerpię spokój, zachwycam się słowami i nie tylko. A każda muzyczna odsłona, to zawsze rozkosznik. Dziękuję :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspólnik wymiata ! I Szymek i Gruby i Jego babcia , uloczkowana pani też . Pozdrawiam E.K

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech! Życie to nie "je bajka",a szkoła tym bardziej. Do dziś,choć mam swoje lata i otwarty umysł,to na myśl o szkole.....ciarki po krzyżu mi przechodzą.I w tym odczuciu nie jestem odosobniony.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dobrze, że te dzieci mają taką fajną Naszą Panią jak Ty, Kalino.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wzruszył mnie ten czerwony portfelik, taka radość i skarb. W tym dzisiejszym nadmiarze rzeczy, nie myśli się, że tuż obok ktoś jest na krawędzi i kupuje cukierki na sztuki. I że nie ma siły nic pisać na polskim.
    PS. Ożywienie w częściach mowy wymiata. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czemu... łezka mi się zakręciła w oku. Szkoda, że moje dzieci nie mają takiej pani od polskiego. Jesteś ogromnym skarbem Kalino i Bogu niech będą za to dzięki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)