28 lutego 2017

O bliskości i oddaleniu.


Za oknem na trawniku jeszcze szron, po nocnym przymrozku. Ale wczoraj w dzień było jedenaście stopni i widzieliśmy lecące gęsi. Dwie, ale...
Jakoś weselej sercu.
Na śniadanie creme brulee i grzanki.
Rozmowy przy stole, przyjemne, planowanie ogrodu.  tym roku warzywniak zmieni miejsce, koktajlowe może na tarasie, a w szklarni pomidory tylko. Huśtawkę rozbierzemy... sałata tam. Rzodkiewka tam. 
Cudowna jest ta powtarzalność, ten wspaniały zegar natury, którego wskazówki dochodza już powoli do zielonej godziny. W przyszłym tygodniu siejemy rozsadę. Nie mogę się nacieszyć nasionami,czytam, przekładam paczuszki, wyobrażam sobie jak urosną... i uściskuję Was na odległość, za ręce, które mi to zapakowały i za dobre słowa i myśli. Dziękuję :*


Tak co roku w ogrodzie coś się zmienia. Eksperymenty udają się lub nie. Miejsce pod borówki się nie sprawdziło i pod piwonie też. Jedne i drugie będę przesadzać. Brzozy urosły i zacieniły starą szklarnię, teraz tam tylko dzika łąka będzie. Jak wszystkim ogrodowym maniakom, już mi ręce się palą do wiosennych porządków. W tym roku znowu chcę wyhodować datury. Marzy mi się jednoroczny busz kwiatowy i maszkowe maki.  I już wiem, gdzie będą:)
Czytam blog Kasi Bellingham i obmyślam sposoby na posadzenie pomidorów w szklarni. W zeszłym roku wysokie koktajlowe wyrosły tak, że zwisały od sufitu jak liany, muszę zrobić wyższe sznurki. Ciągle mam tulipany na biurku, z tęsknoty za zielonym.

 

Wczoraj zaczęłam czytać felietony Umberto Eco, Jak podróżować z łososiem. I znalazłam genialne zdanie, o ludziach pośpiesznych:

"Nie są w stanie opanować dążenia do kontaktu z innymi, cieszyć się chwilami samotności, interesować się tym, co w danej chwili robią, rozkoszować się oddaleniem po delektowaniu się bliskością(...)"

Pomyślałam sobie, że zima jest własnie tym okresem oddalenia, którym możemy się rozkoszować. Odpoczynku po intensywnej bliskości przyrody, ogrodu. A potem nadejdzie delektowanie się bliskością, zanurzenie rąk w ziemię, wdychanie zapachu skoszonej trawy, leżenie pod lipą, z brzęczeniem pszczół nad głową.
Ogród uczy nie być "człowiekiem pospiesznym", ogród uczy dobrej samotności, rośliny są uzdrawiające w kontakcie, nienatrętnym, nienachalnym, czułym, jasnym.
Czuję się bardzo zachęcona tymi felietonami, choć pewnie rozumiem je po swojemu.
W każdym razie każdy z nas potrzebuje i bliskości, i oddalenia, w każdej dziedzinie.

6 komentarzy:

  1. Tak, Kalinko, jak zawsze masz rację - potrzeba i bliskości i oddalenia. U siebie dziś dostrzegłam przebiśniegi, czyli i u nas ziemia już się budzi.
    Umberto Eco lubię - jego felietony i zapiski mam i czasami wracam do nich.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też wyszly, ale jeszcze pąki kwiatowe ściśnięte, zamknięte. Ale dajmy im tylko kilka dni, a zadzwonią i zawołają wróżki:)

      Usuń
  2. Ano,lipa została ,tylko pszczoły gdzieś się podziały.Za to much i osowatych od groma i ciut ciut.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja papryka już wykiełkowała, czas na pomidory, a znośna temperatura pozwoliła wygrabić pół podwórza, i trochę krzaków przyciąć; "zew ziemi", tak nazywam te nasze wiosenne oczekiwania, pragnienia, przekładanie nasionek, niecierpliwość ... tylko wichura tunel foliowy mi porwała, i ul z pszczołami przewróciła; już naprawione. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten moment odpoczynku, gdy rośliny wręcz zapraszają do zachwycania się nimi...lipy nie mam, więc leżę w hamaku pod brzozami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas w Pyrlandii gęsi już całymi kluczami ciągną, parę dni temu obserwowałam, jak się trzy klucze w jeden łączyły, fascynujące wydarzenie i z jaką gracją one to robiły...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)