Listopad naprawdę ma dla nas dary - ale trzeba sporo wysiłku, by je docenić. Zwłaszcza, gdy znowu leczę oskrzela. Za to, gdy juz się wykaszlę, mam kominek, koty, Ścieżkę prostej obfitości i tablet do rysowania.
Poranki są ciemne i trzeba najpierw rozpalić w piecu. Słyszę, jak Miły stuka polanami. Parzę nam kawę i szykuję kanapki dla Małego. Pisze teraz próbne matury. Kiedy dorósł?
Wierzchołki brzóz uginają się pod wiatrem. Leszczyna ma jeszcze liście, ale modrzewie ogołociło. Napadał śnieg, zmroziło ostatnie buraki w ogrodzie, ale pietruszka ma się dobrze, nawet pod śniegiem. Wrzucam do rosołu.
Maluję ilustracje do nowej historii, zrobiłam tez okładki do zeszytów z motywem myszek. Myszki mieszkają w Mysiborku.
Początek:
To Szwędacz znalazł wróżkową wioskę.
— Hej, Malwina, nie uwierzysz, znalazłem w lesie opuszczoną wioskę wróżek! Co powiesz na to, żeby się tam przejść i sprawdzić? Mędrek mówił, że tu nie możecie już zostać i że trzeba się rozejrzeć za nowym domkiem. A co powiecie na kilka nowych domków? Co prawda w wiosce nadal pachnie czarami, ale wydaje mi się, że to dobre czary! Mogę zaprowadzić, znam drogę!
Szwędacz zawsze znał drogę. I miał rację – nie mogli już dłużej zostać w Opuszczonym Wielkodomu, debatowali nad tym od czasu, gdy Mędrek wypatrzył w pobliżu Maszyny i Ludzi. To zawsze oznaczało kłopoty – trzeba było szybko zbierać manatki i wyprowadzać się, póki czas.
I tak pewnego wieczoru wybrali się do wróżkowej wioski. I już zostali.
Mysia zajęła Fiołkowy Domek. Rosły tam wiosną fiołki i kiedy zabrała się za porządki, odkryła, że zapominalska wróżka, opuszczając chatkę, zostawiła jej nawet słoiczek z resztką magicznego pyłku.
Mędrek zamieszkał z Ernestem w jednym domku na drzewie, a Spóźniak i Drobinka w drugim, z krzywym kominem i drabinką z lin. Grubuś zamieszkał z Malwiną, a Dziaduś z Myśmiłkiem. Szwędacz powiedział, że jemu domek niepotrzebny, bo i tak pomaga detektywowi Wyderce w rozwiązywaniu Spraw. Pomógł jednak postawić na środku wioski choinkę i rozwiesili kolorowe chorągiewki. Pucowano i sprzątano, wypraszano zaspane muchy, a Mysia oznajmiła poważnie wojsiłkom, że jeszcze jedna nabałagani w spiżarce, a mogą się pożegnać z okruszkami z szarlotki.
Pod wieczór pierwszego dnia latarenki napełniono wróżkowym pyłkiem ze słoika Mysi, a wszyscy zebrali się na placyku pośrodku wioski, by ustalić, jak ją nazwą.
I nazwali ją Mysiborkiem.
Ilustracje wrzucam na instagram, założyłam tylko dla obrazków konto. Jak ktoś chce podglądać na bieżąco, to zapraszam minstrella.art, w profilu jest zdjęcie Mokraczka;)
A poza tym, to koty, koty, koty. W różnych listopadowych konfiguracjach.
Mam jesienno - zimowy sweter, który pasuje do Twoich kapci - identyczna włóczka.
OdpowiedzUsuńU nas dary listopada faktycznie nieoczywiste - ciągle nie zjedzone ostatnie pomidory ze szklarni, choć ona już obsadzona zimowo, oraz za dużo sałaty rzymskiej do zjedzenia na raz - bo mróz. Ale rozdałam ile się dało, zjedliśmy co mogliśmy, i teraz trzeba pójść i zobaczyć co mróz zrobił z resztą.
Listopad da się lubić, czasami.
Nosiłabym:)
UsuńKapcie od Babci. Pewnie się uśmiecha z wysoka:) Ja zimowe tylko do gruntu, cebulę i czosnek, w szklarni nie dałam rady, przez listopadowe chorowanie. Ale może potem dosieję szpinaku:)
Zapomniałam napisać że myszki są prześliczne, ale sama to wiesz. 😊
UsuńDziękuję, uczę się ciągle i mam nadzieję, ze ulepszam. Zamierzam zamyszkować cale miasteczko. I dokonczyc Mokraczka. Ambitny plan na zime:)
UsuńZobaczyłam myszki i skusiłam się na żurnal :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam sobie trochę żurawiny z jabłkami na kolację, na śniadanie też wystarczy. Heh, idzie zima, żurawina w sklepach to jeden z objawów. A mój kot też cały czas zwinięty w kłębuszek, szkoda że to taki zwierz, co na kolanach nie chce spać...
Będzie z nimi cała seria. Jak coś dam potem link;) A nasze koty wszystkie kolankowe, trzeba kolejkę robić, bo na raz się mieszcz a max dwa, wygrubaszone są:)
Usuń