Wiecie, jak wygląda tasznik?
Takie malutkie, białe kwiatuszki, roślinka tuż przy ziemi, listki w kształcie trójkątnych serduszek. Jeden z pierwszych dzikusków, pojawiających się wiosną.
zdjęcie za stroną https://fotozielnik.org
Kiedy byłam mała, uwielbiałam bawić się w sklep - zielarnię. Stara deska włożona w studzienny, przewrócony krag, na niej bukieciki zebranych polnych kwiatków, poukładane z mchem i kamykami. Sprzedawałam koleżankom lub sama sobie za barter, kawałki kory, ładny kamyk, szkiełko. Tasznik kojarzył mi się z tym, że zima minęła. Zaczynał kwitnąć razem z mniszkami, jako jeden z pierwszych, obok kurdybanka i purpurowej jasnoty. Jak czekałam na niego! Tak jak teraz na pierwsze, ciepłe dni.
Zima minęła. Rozkwitły bazie i już niedługo wkleję pierwsze przebiśniegi. Zima minęła, a ja mam nową wiosnę, darowaną wiosnę życia, całą dla mnie, od świtu do ostatniego promienia. Mam tyle planów! Będę zmieniać ogród z warzywnego na bardziej ziołowy, trzeba powolutku sprzatać, siać sałatę, zapełniać nowy planer ogrodniczy - przypominam, że jest do kupienia TU:)
Ale zaczęliśmy od wytapetowania salonu, czekał już na to latami.
Od lewej: Duży z Elfem, Dziadziuś z Babcią i ja z Miłym
Jeszcze nie ma listew przy suficie i plakat Słodkiej Róży jeszcze nie oprawiony, ale jest!
Mój kącik do pracy. Piękne, lniane, haftowane zasłony od siostry Miłego. Docika.
Taka jestem głodna na tę wiosnę. Tak mi smakuje każdy dzień, każdy łyk kawy, już słychać titu titu ptasie, wołają bogatki, już spadł deszcz i napoił zagonki i ugory. Już zaczęłam malować obraz z kwitnącymi ałyczami... Uwierzycie, że już za miesiąc będzie TAK?