18 grudnia 2015

Czas graniczny, leżenie pod choinką i szykowanie łodzi.

Chyba u Eliadego o nim czytałam. O czasie granicznym, który przekracza się jak świętą rzekę, za którą ma być coś zupełnie innego, królestwo nienazwanego, ale lepszego z pewnością. I dlatego warto się przedtem naczekać, żeby aż bolało, żeby poczuć to przekraczanie, wejść z zamkniętymi oczyma w wodę snu.
Najpierw stwierdziłam, że żadnych czasów granicznych nie ma.
Potem, że pewnie ludzie tworzą je sami, tak czekając na to przekraczanie, że aż rzeczywistość się zapętla.
Potem, że może całe życie jest czasem granicznym.
I że rzeka, którą przewracamy, płynie w nas.
A potem pomyślałam, że może wcale nie trzeba nad tym myśleć, bo rzeczy się dzieją, po prostu.
Przed świętami robiono u nas porządki. Ale nie takie ścierką pomachać i już. Trzeba było nawet z regałów wyciągnąć talerze i porcelanę, umyć, wytrzeć półki i wstawić z powrotem. Uprać i wykrochmalić pościel, firanki. Umyć kątki i sufity.
Pierniki piekło się wcześniej i trzymało w słoju. Mak ucierało w makutrze, ser tak samo. O zakupieniu pomarańczy, które z Kuby płynęły, nie wspomnę, jaka radość była gdy  po sztuce na osobę można było dostać pod choinkę...Ze skórek robiłam okręciki. Z masztem z wykałaczki.
Mój najlepszy prezent - farby z Czechosłowacji.
Pełzniemy znużone o wieczornej ciemności z pracy, z koleżanką.
- Jakoś nie czuję tych świąt - oznajmia koleżanka z żalem - Jak byłam mała, czułam, a teraz nic. Może to przez śnieg, nastroju nie ma? Może przez zabijanie od listopada reklamami? Albo starzeję się, po prostu?
Kiwam głową ze zrozumieniem. Nie ma granic ani granicznych rzek. To jak szykować łodzie?
U nas na wsi to tak nie boli, tu chybaby trzeba te rzeki z koryt wyrwać razem z ziemią i ludźmi, miasto zaciera bardziej i szybciej. Tu nadal są makutry, obok gotowego maku z bakaliami w puszkach, są pachnące świerczki obok tych sztucznych, jest siano, zostawianie jedzenia na stole, są stada kolędników, śpiewa się Szczodry Wieczer.
- Chcę poleżeć pod choinką - mówił kiedyś Średni, pakując się na dywan, pod pachnące gałązki, zamykając oczy i pozwalając światełkom tańczyć na swojej twarzy - Zobacz, mamo, jestem prezentem!

Ja też, tak bardzo, chcę znów poleżeć pod choinką. Zamknąć oczy i myśleć o farbach z Czechosłowacji, tacie, szykującym wigilię, lili laj.  Zapomnieć o pustych miejscach przy stole.


6 komentarzy:

  1. Pamiętam makutrę, zapach otwieranych mandarynek i pomarańczy przenosi mnie momentalnie w czasy świąt sprzed lat. I choć tyle już lat minęło to wciąż wydaje mi się, że ich dostępność to jakiś sen, z którego zaraz się obudzę do rzeczywistości, gdzie tylko po jednej tylko na święta...
    Pięknych, dobrych świąt życzę,
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy byłem dzieckiem to na Boże Narodzenie czekałem z utęsknieniem.Cały rytuał z ubieraniem choinki,wypiekami......te zakodowane w umyśle na zawsze zapachy,atmosfera....taki "święty czas". Teraz to marność nad marnościami. A właściwie komercja do n-tej potęgi.Zwykły przerost formy nad treścią.Ludzka pogoń za pieniądzem i brak wyobraźni dużo zepsuły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Im jestem starsza tym mniej błyszczą gwiazdy na niebie i tak jest z moimi gwiazdkami (Bożym Narodzeniem) coraz mniej blasku. Tęsknię do tamtych moich młodych lat, wspominam dni pełne atmosfery przedświątecznej ale nie jest tak samo. No cóż pewnie coś z tą granicą jest. Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam teraz właśnie czas graniczny i omiatam sufity. Dawniej jakoś mniej boleśnie przychodziły święta. Ale kupię sobie kredki. :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne te gwiazdki szydełkowe, kto jest taki pracuś? Sama robię, więc się żywo interesuję. Zapach pomarańczy pamiętam do dziś, zeżarłam raz wszystkie :) Nie zabili. A i tak za wszystkim stała cichutko babcia, co byśmy bez tych babć zrobili. Święta były wyjątkowe, bo komuś się chciało, bo się nadludzkim wysiłkiem zdobywało, bo tego nie było na co dzień. Dziś wszystko jest, tylko ten czas taki reglamentowany. Dobrze, że o tym przypominasz. Idę pucować łódź.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kalino, Przesyłam Ci i Twojej Rodzinie życzenia noworoczne i świąteczne:
    - by Marysin bez problemów się wybudował,
    - Mąż Cię nadal wielbił i szanował,
    - Twoi studenci dobrze się uczyli
    -i na uczelniach sukcesy odnosili,
    - Średni i Mały kłopotów nie sprawiali
    - i nadal byli tak wspaniali.
    Ciociunia suwalsko-białostocka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)