12 października 2018

Panie, już czas



Już po Franciszku. Nasza kicia ze stoickim spokojem przygotowuje się do jesieni. Jak Mimbla: spała wtedy, kiedy miała ochotę, i budziła się wtedy, kiedy było warto. Teraz głównie śpi, czasem parę razy przewłóczy się po szeleszczących liściach w księżycowy czas, przyniesie jakąś biedną mysz, mignie pasiastością wśród złotych kokoryczek. A potem znowu śpi. I puchacieje. Wszystkie koty moim zdaniem to takie Byrony  jesieni. Nonszalancko mrużą oczy, wędrując po promieniu.

So, we'll go no more a roving 
So late into the night, 
Though the heart be still as loving, 
And the moon be still as bright.




 Pora grabienia liści. Jestem z tych, co uwielbiają. Zapach. Suchą fakturę, skórzastą, jedwabistą. Każde drzewo ma inne liście, inaczej pachną, inaczej układają się w dłoni. Orzechy gorzkie. Jesiony jak anyż i mięta. Wierzba jak aspiryna. Lipa słodko.



W warzywniku jeszcze jesienny koperek z nowego siewu, pietrucha i selery. Dają radę przymrozkom. Aronie zmarzły, zmarszczyły się, zostawiłam parę gron dla ptaków. Orzechów mnogość, wiadro co jakiś czas wyzbieramy z Małym i mamą. Potem łuszczymy. Straszna robota, mamo, straszna robota, Mały wzdycha, bo rzeczywiście, żmudne to obieranie łupinek.


A po drodze do szkoły mam tak. Samotny, samotny domek. Przyroda wygrywa i czas wygrywa. Trochę smutno patrzeć, choć pięknie. czekam, aż złoto zasypie go całkiem.



 e?
Brodzimy coraz głębiej w październiku, w szeleście i jesieni.
I teraz jest czas na TEN WIERSZ. I to zdjęcie, które zrobił mi kiedyś Duży.
Najwspanialszy jesienny. Taki wiersz zdarza się raz na milion wierszy. I genialne tłumaczenie Mieczysława  Jastruna.



Panie: już czas. Tak długo lato trwało.
Rzuć na zegary słoneczne twój cień
i rozpuść wiatry na niwę dojrzałą.

Każ się napełnić ostatnim owocom;
niech je dwa jeszcze ciepłe dni opłyną,
znaglij je do spełnienia i wypędź z mocą
ostatnią słodycz w ciężkie wino.

Kto teraz nie ma domu, nigdy mieć nie będzie.
Kto teraz sam jest, długo pozostanie sam
i będzie czuwał, czytał, długie listy będzie
pisał i niespokojnie tu i tam
błądził w alejach, gdy wiatr liście pędzi.



6 komentarzy:

  1. Wiersz przepiękny, nie znałam poety, szczególnie poruszyła mnie druga zwrotka. Piękne, jesienne zdjęcie, takie malownicze :)
    Mnie też zawsze w nostalgię wprawiają wszelkie stare i opuszczone domy, jak bym czuła ich tęsknotę za życiem czy ich poczucie głębokiego osamotnienia i zapomnienia. Gdybym miała możliwości finansowe to bym wszystkie stare rudery remontowała i dawałabym im nowe życie. Przepiękna twoja jesień i świetnie o niej napisałaś... a kot... kurcze, nie niszczy Ci tej przepięknej koronkowej narzuty? Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kicia nie niszczy niczego.Jest z tych kocich dam, elegancko przechodzi nawet między bibelotami na półce, nic nie strąci. Odkąd do nas przyszła, nie zdarzyło się jej pokazać złych manier:)
      Też bym kupiła ten dom, gdybym tylko mogła...

      Usuń
  2. Przepiekne to ostatnie zdjęcie, jutro też wyruszę na jesienny spacer po lesie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcie cudowne, nawołuje do twórczości impresjonistów.Nazwałabym go "Babim latem". A w tym roku mamy bardzo sprzyjająca pogodę nie tylko do grabienia liści, ale nawet do segregoawania ich według zapachów. Podziwiam Cię, że w każdej pracy potrafisz znależć ten łyk poezji. Przyjaznej Wam jesieni życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcie piękne! Jak z bajki! Wiersz mnie niesamowicie wzruszył, ostatnia zwrotka dała do myślenia... Dla mnie "dom" to przenośnia. "Lato" w zasadzie też może być przenośnią...
    Pozdrawiam serdecznie,
    Asia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)