Troszkę zażyliśmy podróży, tym razem odwiedzałam wawelskiego smoka. I okolice.
Elf zabrał nas do bardzo miłej restauracyjki, pełnej roślinek, sympatycznych ludzi i niewysokich cen, restauracyjka nazywała się Chimera, mieli tam tartę buraczaną na przykład, i buraczany humus, i dużo smacznych rzeczy, francuskie piosenki, Joe Dassin śpiewał, że jeślibyś nie istniała, to ja też, Et si tu n'existais pas i to było jak muśnięcie samych dobrych myśli w tym trudnym ostatnio świecie. Odpoczywałam i wspominałam zdjęcie Mamy, karmiącej tu gołębie z Dziadziusiem, na tym samym rynku przy sukiennicach...
Mieli też ciasteczka św.Hildegardy i postanowiłam zrobić takie same, nawet ulepszone i bardziej antystresowe, bo z Kalinowa.
I z tej okazji odwiedzin innego zakątka świata, a jakże oglądałam też małopolskie ogrody. I naprawdę jestem pod wrażeniem. Nie mam pojęcia jak nazywają się takie małe różyczki, podobne do tych przy bramce Dziadziusia, całe grona różowych kwiatków, ale mają je wszędzie w Osieku, gdzie nocowaliśmy i w okolicach. Wielkimi naręczami zwisają z ogrodzeń, chciałabym nabyć takie same, bo widać, że są tu popularne, a mnie kojarzą się z dzieciństwem. Podziwiałam też przystrzyżone żywopłoty, formowane tuje, bukszpany, dużo stromizn, skalne ogrody, kolorowe berberysy, trawy... rozmyślałam jak inny jest charakter ogródków u nas i tutaj. Dużo juk, funkii, pewnie z racji innej gleby wszystko wielkie, rozrośnięte, jechaliśmy zakosami, drogi pełne zakrętów, domki inne niż nasze, pola uprawne, pszenica, kędzierzawe lasy, potem zamki, Książ, Niedzica, naprawdę inny świat.
A po powrocie przeszłam się po swoim dziko - wiejskim buszu, dumając, co można zmienić, poprawić, czym się zająć po deszczach, bo naprawdę nie wiem, w jaki zagonek ręce wsadzić:)
Więc jest tak.
Tak, gdzieś pod tymi kosmosami są warzywa.
Cebula się kładzie. No, bo idzie do św. Anny, pora będzie po Annie wyrywać.
Zaczęły się dalie.
I, oczywiście, kosmosy. Miły doczekał swoich hodowanych, upragnionych arbuzów.
Jutro MUSZĘ oberwać porzeczki na galaretki
Wśród pomidorów nie wiem skąd wyrosła krokosmia. A pomidory zaczynają się wybarwiać.
Zawiązują się bakłażanki, w tym roku odmiana white egg. I pomidorki, i papryczki dają rady. Choć jest pomidorów mniej, nie zawiązały się wszystkie w gronach, może po upałach? Nie wiem.
No busz.
Coś żre lubczyk, ale ładnie wygląda z rdzawą wodą
Startują hortensje, a koło iglaka wysiały mi się i wyrosły nie wiem skąd Koronki św. Anny czyli dzika marchew. Chyba? Ale ładne.
Cebula też piękna, choć inny styl fryzury:)
A w ogóle na koniec chciałam napisać, że dwa wiadra gnojówki pokrzywowej wlane na kosz z liliami robią cuda. Przyrosty są piękne, liście okazałe, kipią wręcz zielenią, jak ta z wiersza Miłosza o furtce:
Potem ją całą chmiel gęsty owinie,
Ale tymczasem jest tego koloru,
Co liście lilii wodnych na głębinie
Zrywane w świetle letniego wieczoru.
I to tyle dzisiaj, trzeba wracać do pracy, a jeśli ktoś wie, jak nazywa się taka pnąca róża z małopolskich ogródków, podobna trochę do super Dorothy (może to super Dorothy>) to napiszcie, kupie sadzonkę i posadzę, na pamiątkę odwiedzin:)
Mam taką różę. I pełno jej jest w sklepach internetowych. To faktycznie Super Dorothy. Kwitnie obficie, ale szybko przekwita i trzeba wyciąć przekwitłe kwiaty. Jak zrobi się to umiejętnie, to zakwita drugi raz, ale mniej obficie. Można ja prowadzić na krzak (tak jest u mnie) i można puścić jako pnącą. Jest dosyć wiotka, dlatego potrzebuje wiązania do palika lub podpór. Lubią ją mszyce i choruje na rdzawość (?) liści. U mnie rośnie w pełnym nasłonecznieniu, dobrze też znosi mrozy, ale jest od północy osłonięta grubym "płotem" z krzewów i tui. Radziłabym ją mocować na pergoli, bo mój krzak (przywiązany do palika) od dołu jest "goły", natomiast jak górą kwitnie obficie, to ma tendencje do kładzenia się (wywracania). Patrzyłam, czy da się ze sztobra ją odsadzić, ale chyba lepiej kupić gotową sadzonkę w sklepach ogrodniczych.
OdpowiedzUsuńJeszcze dodam, że bardzo podoba mi się w momencie rozkwitania- potem w miarę rozwijania się pączków te pierwsze kwiaty zasychają, żółkną i cała kiść już nie jest taka atrakcyjna. Zanim cała kiść nada się do wycięcia (przekwitnie), to przedtem jej widok jest dosyć smętny ( wycinanie zwiędłych kiści wymaga sporo pracy). Ja za nią nie przepadam, chociaż podczas rozkwitania rzeczywiście wygląda jak piękny bukiet. Teraz czekam, by reszta kwiatów przekwitła, bo już jest brzydka z tymi przekwitłymi i należało by ją przyciąć.
To chyba tyle.
Pozdrawiam
Ojej! Dziękuję. Więc zgadłam. Tak po wyglądzie mi się kojarzyła i chyba wybaczę jej wszystko przez sentymenty. U nas takich nie ma i z pewnością ją posadzę. Gdzieś przy bramce zielonej😀
UsuńDorothy Perkins jest ciemniejsza od Super Dorothy.
UsuńJeśli chcesz, to postaram się zrobić zdjęcia obu i dam na swojego bloga, to może Ci pomoże.
Myślę, że warto ją mieć. Ja też kupiłam ją, bo się nią zauroczyłam. Mimo tych, powiedzmy, niezbyt ładnych kwiatostanów pod koniec kwitnienia przekwitania, ta róża może zrobić piękny akcent w ogrodzie.
UsuńSama z przyjemnością pójdę popatrzeć na róże Agniechy i na swoim blogu też wkleję zdjęcia mojej.
Tak jest. I jeśli pamiętasz nazwy Jaskółko napisz proszę, która jest warta pokusy😀
UsuńU Agniechy masz obie. Moja jest jakby bardziej pusta, ale ja ją znalazłam pod nazwą Super Dorothy w ofertach aktualnych https://rosarium.com.pl/produkt/super-dorothy-2
UsuńTa nazywa się Dorothy Perkins.
Być może mam jeszcze inną odmianę Super Dorothy. Myślę, ze obie są warte kupienia. Jest jeszcze róża American Pillar- też jest śliczna
https://kwiaty-ogrody.pl/drzewa-i-krzewy-lisciaste/roza-rosa-american-pillar/
U mnie masz zdjęcia mojej:)
UsuńJuz patrze
UsuńBardzo proszę!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz przejrzałam oferty pod kątem róży Super Dorothy i są odmiany pełne pnące(podobną z małymi różyczkami mam płożącą) i puste- taką mam. pokaże na moim blogu.
UsuńJuż nie zawracam głowy. Miłego dnia.
Możesz już patrzeć u mnie.
OdpowiedzUsuń