Tak jest, lipiec jest zajęty. Ma bardzo dużo do roboty i zupełnie nie wiem, jak on sobie poradzi, ja na jego miejscu chyba bym musiała wydłużyć dobę o parę godzin:)
Wszystko przez czereśnie. Dojrzały, a właściwie zaczęły dojrzewać, a wtedy dowiedziały się o tym kwiczoły i szpaki, a dodatkowo spadły deszcze, ale takie jakby płanetniki urządziły sobie na górze Kupałę z przytupami. I przetrząsnęło czereśnie, i zaczęły pleśnieć na drzewie, po kilka naraz, przytulonych do siebie, no i nie ma wyjścia, trzeba zrywać. Na kompoty, na ciasto czereśniowe. Dżem z czereśni niepiękny, dość suchy, nie mają tyle soku, co wiśnie, ale na jedzenie, garściami, na kompot, na pierogi, w sam raz.
No to zrywamy z lipcem i jemy, aż się uszy trzęsą.
Lipiec jest zajęty także w ogrodzie. Po burzach wszystko bujnie rośnie na moich zrębkowych zagonkach. Zaczyna się czas ogórków, trzeba zbierać. Pielić to i owo, bo jednak przerasta dziki szczaw i psianka. Truskawki juz się kończą, ale kwitnie fasolka, brzuchacieją buraczki, zakula się kapusta.
Poszłam rano, po deszczu, wdychać powietrze na ugory. Nasza uliczka wygląda tak:
Ha, a to czereśnia, o którą konkurujemy z pleśnią, kwiczołami i resztą. A teraz kilka zagonków, tak teraz u mnie jest, toniemy w zieleni, rosie, upale i cudownym lecie:
No i tyle na dziś, lecę z lipcem podwiązywać pomidory. O ostróżkach, różach i rowerowej wycieczce nastepnym razem, wszystkiego dobrego wszystkim miłym podczytywaczom!
Zazdroszczę czereśni :) mogłabym jeść w każdej postaci...
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku było z nimi marnie więc chyba nadrabiają
UsuńJa też pojadłem czereśni i to z proteinową wkładką.
OdpowiedzUsuńU nas bez protein ale połowa podziobanych🙁
UsuńPięknie wszystko rośnie, jak na drożdżach :)
OdpowiedzUsuńTak. Podlało hojnie i rośnie.Busz!
UsuńJestem zachwycona Twoim blogiem Kalino, wręcz oczarowana. Nie widziałam drugiego takiego miejsca i chociaż mój gust mocno się różni, to jednak te Twoje zdjęcia tych sielskich okolic, lasu, domu, potraw - cudowne. Teraz nie mam zbytnio czasu, ale może jesienią, może zimą, planuje przejrzeć i przeczytać Twojego bloga od początku do końca. Podziwiam ogrom pracy i te wspaniałości, którymi się tu dzielisz.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, czytanie bloga od początku to epopeja, podziwiam chęci:) Sporo lat już w tym zakątku świata witam gości, więc bardzo mi miło, że ktos nowy zagląda do tej wesołej kompanii Robin Hooda:)
Usuń