25 lipca 2021

Po Antonim, przed Anną, wybieranie cebuli, Schulz i dary z ogrodu

 Już po odpuście Antoniego, po straganach pod cerkwią i sznurkach obwarzanków, już jutro Anna, cebula wybrana, bo jak Babcia uczyła, cebulę do Anny wybrać trzeba, kiedy się położyła, bo potem "do ziemi idzie" i ukorzenia się. I gorzej przechowuje. Nie jestem profesjonalnym ogrodnikiem, możliwe, że tak jest, ale skoro Babcia wybierała do Anny cebulę, i działało, to i ja wybieram. W zeszłym roku ostatnie swoje cebule jadłam na Wielkanoc, więc idea jak najbardziej sprawdzona. Cebula w ogóle to jarzynka cudowna, wspaniała i z historycznym rodowodem, na przykład wiadomo, że przy budowie piramidy Cheopsa na zakup cebulowego przysmaku dla robotników wydano 1600 talentów. Hildegarda polecała  cebulowe podpłomyki z macierzanką z orkiszowej mąki, a Wisława pisała pięknie, że cebula jest bytem niesprzecznym:

Cebulasta na zewnątrz,
cebulowa do rdzenia,
mogłaby wejrzeć w siebie
cebula bez przerażenia.


Poza cebulą ogród teraz hojnie udziela wszelkiego dobra, więc dzionek się kończy przyjemnym szabrowaniem marchewek, buraczków, ocalonej kapusty czy fasolki szparagowej. Mam dwa kolory, ale wole zieloną. Z zasmażką.  Dni ostatnie nie były gorące, ale i tak jest sucho, podlaski piasek wypił każdy deszcz, zrębki pod jarzynkami trochę trzymają wilgoć, ale bez podlewania byłoby krucho. Ale lubię ten zapach rozgrzanego ogrodu, liści selera, kopru, podskubywanie po drodze porzeczek, szperanie w ogórkach, chodzenie boso po trawie z kotem ocierającym się o łydki.





No i oczywiście, zaczynają się pomidorki.


Lipiec przełamuje się nieodwołalnie w sierpień i jest to czas, gdy zaczynam czuć melancholię, taką letnią, o zapachu fado, uczącą pogodzić się z tym, co nieuchronne. Faktem, że nie, Szekspir się mylił niestety, i wieczne lato nie trwa wiecznie w naszym państwie.
Jeszcze łapię smugi złota, słonecznie światło w kuchni tańczy w słoikach, koloruje pikle, pyrkocza porzeczki z cukrem na galaretkę, i jest jak w Sklepach cynamonowych:

"Wertowaliśmy, odurzeni światłem, w tej wielkiej księdze wakacji, której wszystkie karty pałały od blasku i miały na dnie słodki do omdlenia miąższ złotych gruszek.

Adela wracała w świetliste poranki, jak Pomona z ognia dnia rozżagwionego, wysypując z koszyka barwną urodę słońca — lśniące, pełne wody pod przejrzystą skórką czereśnie, tajemnicze, czarne wiśnie, których woń przekraczała to, co ziszczało się w smaku; morele, w których miąższu złotym był rdzeń długich popołudni[...]

 


 
I tak, zaczynają się papierówki, a w sierpniu nadejdzie czas jabłek, Jabłkowy Spas i świat znowu wykona spokojną woltę, obróci się koło roku, by zebrać plony, sad zaszumi wierszami, a wiatr od puszczy przywieje grzybną woń i babie lato. Ale cyt, na razie jeszcze ostatnie lipcowe dni, w które zanurzamy się jak w ciepłą rzekę.






3 komentarze:

  1. Na Wawrzyńca cebula do wieńca.To z kolei rada mojej babci🤔😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekujemy za przekazanie babcinych rad dot. cebuli.
    Pani Doroto Wawrzynca jest i w lipcu i sierpniu. O ktorym Pani wspomina?? Rozumiem, ze o lipcowym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O sierpniowym. Cebula jeszcze rośnie, szczypior zaczyna zasychać,trzeba jej pozwolić dojrzeć we własnym tempie. Przygotuje się dobrze do przechowania.Uprawiam cebulę z niezłym efektem ze 30 lat i z pełną odpowiedzialnością polecam sierpniowe zbiory.Pozdrawiam.

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)