01 lipca 2022

Róże i kotki. Dzień dobry, lipcu.

 Pierwszy lipca, dzień dobry. Porządkuję książki w bibliotece i w ramach oddechu od kanikuły wychodzę do ogrodu popatrzeć na róże, a potem wpadam popatrzeć na kotki. To jedne z najpiękniejszych obserwacji lata chyba. Zakwitły angielskie, sentymentalne i nostalgiczne odmiany, te, które jak Pieruette czy James Galway mają całe jedwabne konstelacje płatków, pozwijane w nieskończoność piękna. Mają też zmienne, efemeryczne barwy, inne w pąku, inne w rozkwicie, pachną i radują serce, a ja stoję jak Gerda nad swoim ogródkiem i gardło ściska na wspomnienie długiej, ciemnej zimy. Jak to było w tej baśni?


"Groszek pachnący spadał w festonach na skrzynie, powoje otwierały śliczne kielichy do słońca, a róże tego roku kwitły bardzo pięknie i drzewka były nimi obsypane.

Gerda z Kajem siedzieli pod krzaczkiem i śpiewali razem ulubioną swoją piosenkę.

Co ja kocham na tym świecie?
Złote słonko, cudne kwiecie!
Boże ptaszki śpiewające,
Jasne rosy, w kwiatach drżące,
Błękit nieba i obłoki,
Cały piękny świat szeroki,
I chatynkę pobielaną,
I mateczkę ukochaną! —
Wszystko kocham serca biciem,
A przestanę chyba z życiem."











 
A co do kotków, trudno zrobić im zdjęcie, bo się ciągle kręcą, a jak śpią, to są zmieszaną kupką futra w trzech kolorach, ale rudzik już potrafi wyjść sam z leżaczka i złapałam go dwa razy na spacerze po podłodze, a dwie małe koteczki, ta czarna smoluszka i ta miniaturowa wersja Puchatki w trzech kolorach walczą zażarcie o najlepsze miejsce przy mamie.
Cud wszechświata.



A co na to stara księżna Kicia? Na najazd intruzów do JEJ domu? No cóż. Ze spokojem.






1 komentarz:

  1. Och, językowo Andersen jest niezrównany. Aż nabrałam chęci na powtórkę. No i jego Dzienniki czekają od kilku lat. Dziękuję za przypomnienie. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)