Nadeszła moja ulubiona pora roku- czyli czas, kiedy wszystkie kwiaty stają się białe. To, oczywiście, przenosnia, ale bieli jest teraz najwięcej. Mlecze stały się dmuchawcami i na łąkach króluje ezoteryka. Kwitną czeremchy, zaczynają jaśminy, a w rowach obudziły się biedrzeńce. Uwielbiam je. Ich baldachy są jak pióropusze prosto z baśni, kojarzą mi się z rusałkami, dziwożonami i słowiańskimi gęślami. Nie wiem czemu. Może dlatego, że biedrzeniec to stare ziele? Wpisany w nasz krajobraz, jak len, rzepak, dzięcielina mickiewiczowska ( czyli koniczyna) czy inne swojskie roślinki.
Da się zjadać świeże listki, mają słodkawy, ogórkowy smak. Po łacinie zwą go pimpinella, spotyka się też nazwę anyż. Korzeń ma saponiny, jak mydlnica. Ale można go uzywać na zaburzenia trawienia, przeciwkaszlowo i moczopędnie. Nalewka na korzeniu jest przeciwskurczowa, rozszerza mieśnie gładkie. Zewnętrznie możemy płukac nim buzię, jak szałwią, okładać rany.
Odwar z korzeni.
Łyżkę stołową pokruszonych korzeni zalać 2 szklankami zimnej wody i gotować przez 20 minut. Odcedzić. Pić 3 razy dziennie po szklance odwaru.
Poza tym..biedrzeniec jest po prostu piękny. Pasuje do pól i łąk, do skraju lasu, cudnie wygląda w bukietach, w prostych, glinianych wazonach.
Jeśli chodzi o dmuchawce, to wszystko wiadomo z jednej piosenki- dmuchawce, latawce, wiatr. Lepiej nie mozna ująć, czym jest ta efemeryczna, budząca czułość i rozbawienie roślinka. Dmuchamy z dzieciakami i dmuchamy. Jeszcze parę dni, parę deszczy- i znikną. Ostatnia chwila, by zrobić sobie sterowiec z dmuchawca i pofrunąć na Wyspę Chmur.
A jeśli już w klimacie łąkowym i zielnym jestem, to ...rzepak. Własnie kwitnie, zuchwały, jarzący, kłujący oczy cytrynowym szaleństwem. Kalina postanowiła zwiedzić rzepakowe pola. Raj...
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń