10 maja 2011

Miód z mniszka, migdałkowe zen i wsiowe jajka

Mam cudny humor.
Po pierwsze, kuracja  ziołowa i dożelazowywanie się dało efekt, plus zmiana diety i mam w końcu normalny poziom hemoglobiny, uff. Po drugie, miodek się udał z mlecza, kwitną migdałki i jest cudnie.
Przepis na miodek ( na słoiczek około 250 ml, jak ktoś chce więcej, podwaja dawkę.)

Około 200-300 szt kwiatków mlecza
1 kg cukru
3-4 cytryny ze skórką
kilka gożdzików
wody tyle by zakryła kwiatki
Zebrane w suchy dzień kwiatki mlecza wrzucić do wanny by powyłaziły wszelkie robaczki,,delikatnie opłukać, wrzucić do garnka   i zalać wodą.
Pogotować 15 minut ,odcedzić i dobrze odcisnąć -kwiatki wyrzucić a otrzymany wywar wlać do garnka,dodać pokrojone cytryny, goździki i trochę cukru.
Cały czas wolno gotując dosypywać po trochu cukier ,powinno mieć konsystencję lejącego miodu i kolor brązowawy.Gorący przełożyć do słoiczków.

Tyle o miodku i mleczach, teraz pora na jajka wsiowe. Tak nazywamy te, które kupujemy od jednej miłej pani. Pani co tydzień przywozi nam koszyczek, ślicznie je się wymyje i są zdrowe, od wiejskich kurek, które grzebią w porzeczkach i wesoło gdaczą. Ida nam te jajka jak woda, ale sama przyjemność, żółtka są złociste i smaczne.



Poza tym z rzeczy kolejnych, to kwitną migdałki, a ja na widok migdałków wchodzę w stan ducha, który zazwyczaj wywołują tygodnie medytacji lubcoś podobnego. Zupełny zen, wyciszenie i radość. Jakbym chmurę miała w środku..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zostawisz ślad :)