Urastaj mi powracaj cieniu domu dalekiego
I ty choinko pod oknem świetlista
Łzo czysta skryta u oka dziś mojego
Raduj się wesel mi się jeszcze
Dziecinne moje Boże Narodzenie
Po calutkim choćbym szukał świecie
Nie wypatrzę gwiazdki tak pierwszej
Nie napotkam pasterzy weselszych
– Nie ma już zim takich na Ziemi
Leszek Długosz to napisał. I wszystko to prawda. Ale jeśli już nie ma takich zim, i takich świetlistych wigilii, to przecież inne są, prawda? I inne być mogą. Odbyłam żałobę za dzieciństwem i za dawną, małą Kaliną, i za tym, co nie wróci (Jak oni odchodza, jak oni odchodza, ci wszyscy, co mówili, że będa na zawsze). I robię kolejną wigilię sobie, dawnej i teraźniejszej, Miłemu i dzieciom, kotom, ciszy, domkowi, naszą, jasną, spokojną, szczęśliwą. Inną, dobrą tak samo, albo nawet bardziej, bo po tych latach pielgrzymki ziemskiej rozumiem więcej (nie dużo, uchowaj Boże, i absolutnie nie wszystko, ale ciut więcej niż wcześniej). I cicho, cierpliwie, spokojnie, z zachwytem, uwaznością cieszę się tym, co tak oszałamiająco hojnie darowuje nam narodzony w Betlejemie. Wszystkim moim czytającym wesołych, jasnych, dobrych, boskich i ludzkich świąt!




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że zostawisz ślad :)