13 lutego 2011

Piękno w różnorodności

Zaczytałam się na blogu.


Inspiruje mnie to ciekawskie, uparte szukanie piękna; w codzienności, w kolorach kredek, puszce po herbacie, skrzypcach Szostakowicza, cieniu sosnowych gałązek. Piękno w umiarze. W pojedynczej barwie na tle setek barw. Piękno w kontraście; serwetka z lnu na blaszanej tacy, której róg obgryzły już smoki rdzy. Piękno zapomnianej studni, szklanego koralika.



Poranek niedzielny jest czysty, jak wypłukany, szklany żwir. Przez okno leje się strumieniami mroźne światło, a ja czytam Proppa, rosyjskiego badacza baśni. Podobno wszystkie bajki na świecie mają taką samą strukturę. Ha, być może tak, ale to nie znaczy, że wszystkie bajki są jedną bajką. Miliony bajek gadają w mojej głowie i jak Królowa Śniegu dla Kaja, proponują mi nowiutkie łyżwy za moją duszę.

Piękno pomarszczonych twarzy. Piękno niedoskonałości, starego swetra, dymu z komina, dżinsów, które tak kocham,że nie mogę się z nimi rozstać. Koronek i buduarów. Chciałabym przeżyć wszystkie życia i czuć wszystkimi zmysłami wszystkich ludzi. Piękno w wiecznym niepokoju, w podróży wewnątrz własnej głowy.



Uspokaja mnie migotanie szklanych paciorków na zawieszce i głos Julie London. Mam nowe tulipany, w kolorze fioletu.

Piękno fioletu. Kolor podwiązek i śmiechów w półmroku. Życie jest piękne. Zamierzam zjeść je całe.

2 komentarze:

  1. Piszesz w niezrównany sposób. Każde słowo jest ścieżką prowadzącą na Szklaną Górę, której nie zdobył nikt, prócz Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mylisz się :) Z drugiej strony wdrapałeś się Ty :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)