18 lutego 2011

Wąchacze, patrzyciele, smakowacze

Po świeżym śniegu, jak parowiec przez Missisipi sunący wybrałam się dzisiaj do apteki po zioła do mieszanki ojca Klimuszki. Wszystko nabyłam i jak zwykle zauroczyłam się staroświeckim wnętrzem tego woniejącego kamforą przybytku, dzwoneczek obdzwonił mnie przy wejściu, wagi i retorty obrzuciły lekceważącym spojrzeniem; cóż ty robisz, istoto nieco ponad 30 letnia w tym sacrum, pełnym duchów byłych aptekarzy..Apteka mieści się w pożydowskim domu, ma stare progi, wyślizgane od setek stóp, dwuskrzydłowe drzwi, meble skrzypiące i malowane zieloną, olejną farbą w kolorze tataraku....
No więc zioła nabyłam, pogawędziłam z panią Tamarą, która poleciła mi też mieszankę ojca Gabriela, tutejszego eremity, mieszkającego 20 km ode mnie, nad Narwią, w oczeretach i trzęsawiskach. Pochylone nad książką " Apteka ojca Gabriela" stwierdziłyśmy,że proponowana przez niego mieszanka różni się od tej klimuszkowej tylko srebrnikiem i melisą, więc na razie wypróbowujemy klimuszkowe zioła. Tzn. zioła są Pana Boga, a receptura firmowana klimuszkowym nazwiskiem.
Zabrałam się w domu do mieszania, odważania i wąchania, dumając o wierszach Jakuba Demla i Josefie Kroutvorze, który jak nikt wiedział, że Słowianie wąchają nie gorzej niż inne nacje.Tak pisał:

"Nad Europą Środkową unosi się ciężka woń gotowanej kapusty, zwietrzałego piwa, czuje się mdły zapach przejrzałych arbuzów... Jest to ziemia o charakterystycznym zapachu. Granice są nieostre, irracjonalne i tylko węch pozwoli je wytyczyć z całkowitą pewnością".


Na razie, przesypując  między palcami woniejące łąkami i latem okruszki, listki i jarzębiny, myślałam o radości zmysłów. Zanurzyć się w świecie barw, faktur, gładkich liści, chropawej kory, mgieł i mchu na kamieniach, okrągłych kamyków w niebieskiej dłoni rzeki, łąkowego storczyka o zapachu miodu - nic mi nie brak do szczęścia. Czuję się jednością ze wspólnotą wąchaczy, patrzycieli i smakowaczy, obojętnie, ludzkich czy sarnich, kocich czy sikorkowatych. Gorzej,że smak mieszanki, którą zamierzam pić jest gorzki jak piołunowe morze. Uh...Miód łagodzi go nieco, ale i tak kubki smakowe wykonują spazmatyczne harce.... Ale wygląda ładnie, prawda?


Storczyku(...)
głos twojej woni jest niby tęsknota-
kocham cię za twoją odwagę i niezwykłą życzliwość dla dzieci;
one przeczuwają niezmierny smutek, tkwiący w gardziołku kukułki,
a my pragniemy, aby nas kochano
bezinteresownie, niewinnie i wiecznie... 

Tak wąchał storczyki Deml i tak o nich pisał wiersze. Chciałabym tak umieć, tak pięknie i czysto....i prawdziwie.

2 komentarze:

  1. czyżby mieszanka ziołowa na zwiększenie poziomu żelaza? w sezonie zielarskim zamierzam wprosić się na wspólne zbieranie ziółek;od pewnego czasu drzemie we mnie tęsknota za własnym chlebem, nalewkami i przetworami; strasznie tęsknię za wiosną:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam tajemne macierzankowe miejsca;) Powędrujemy sobie. Tak, to mieszanka na żelazo. Podejrzewam jednak,że herbatka z gwoździ lepiej by smakowała- kłącze tataraku i owoce jałowca są okroooopnie gorzkie:) Ja też strasznie tęsknię za wiosną...bardzo strasznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)