10 kwietnia 2012

Wielkanoc Kaliny, leniwa wiosna i problemy z bocianem


Pozdrawiam wszystkich wielkanocnie. Długo się owa Wielkanoc skradała, długo się sprzątało, szykowało, a teraz już minęła. Wyszliśmy dzisiaj z Małym na dwór i maluch sceptycznie obejrzał ledwie wyłażące z ziemi zawiązki tulipanów.
- Leniwa jakaś ta wiosna...
Ano fakt, nie da się ukryć. Ani pączek nie rozwinięty na bzie, ledwie bazi trochę, krokusy marne, trawa nadal żółta, zimowa. Rano minus osiem, jak ma to rosnąć?
Za to boćki są. Ale nie na naszym gnieździe. Dwie posesje dalej, na stare gniazdo cioci Wiery przyleciały i  prowadzą łupieszczą politykę kradzieży patyków z naszego gniazda. Na własne moje i Małego oczy widzieliśmy, jak bocian z Tamtego gniazda przyleciał na Nasze, nabrał w dziób patyków i zadowolony, poleciał skubany do siebie. Poskarżyłam się mężowi, ale mi uświadomił, że to rozsądna polityka budowlana.
- Nie dość, ze zdobywa darmowy surowiec, to jeszcze uniemożliwia zasiedlenie się potencjalnemu rywalowi.
Próbowalismy pokrzyczeć z Małym, ale nas ignorował.
- Oddawaj nasze patyki!- Mały starał się jak mógł- Ty kradzieju!
Niestety, niestety.
"Milcząc, żwawo jedli", jak nasz wieszcz pisał. No, żwawo kradli. A potem klekotał paskud.
Ale i tak go lubimy:)

1 komentarz:

  1. To cudowne, że macie boćki... troszkę szkoda, że nie u Was, ale może i do Waszego zlecą się lokatorzy i odbiorą, co ich ;-))
    Bocianie gniazdo było jednym z ważnych argumentów przesądzających o zakupie mojej obecnej chałupki ;-) Niestety, tylko przez pierwsze lata bocianom udało się doczekać młodych i był to widok niezapomniany. Ale później albo wcale nie przylatywały, albo kręciły się i poprawiały gniazdo, ale rodzina się nie powiększała... Szkoda.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)