11 października 2016

Burgund. Panie, już czas



Burgund, dzikie wino, Rilke, pora, gdy TEN wiersz brzmi jak należy, w pełni, z ostatnim akordem zwrotki. Nie ma jesieni bez tego wiersza, bez burgundu, bez dzikiego wina, bez cichego zamyślenia:

Panie: już czas. Tak długo lato trwało.
Rzuć na zegary słoneczne twój cień
i rozpuść wiatry na niwę dojrzałą

Każ się napełnić ostatnim owocom;
niech je dwa jeszcze ciepłe dni opłyną
znaglaj je do spełnienia i wpędź z mocą
ostatnią słodycz w ciężkie wino.

Kto teraz nie ma domu, nigdy mieć nie będzie.
Kto teraz sam jest, długo pozostanie sam
i będzie czuwał, czytał, długie listy będzie
pisał i niespokojnie tu i tam
błądził w alejach, gdy wiatr liście pędzi.



 Idzie Dzień Nauczyciela, a ja nie mam komu wyrecytować: Kapitanie mój, kapitanie, stojąc na szkolnej ławce. Mam w sercu taką wielką tęsknotę za nim, za  nauczycielem, który uczyłby mnie poezji, może dlatego sama próbuję nim być dla siebie i nie tylko...
Miałam wspaniałych nauczycieli od polskiego.
Zaczynając od szkoły podstawowej, gdzie był Mickiewicz, Gałczyński i baśnie Andersena,  przez moją panią z liceum, secesyjną, wiotką, mówiącą piękną polszczyzną, aż po polonistykę, gdzie wylądowałam śladem starszej siostry i zanurzyłam się w języku i literaturze po uszy.
Pamiętam profesora Smaszcza, który postawił mi piątkę na egzaminie za odpowiedź na pytanie: jaka jest różnica między poezją a prozą? Odpowiedziałam: taka, jak między tańcem a chodzeniem.
Pamiętam znakomitych profesorów z UW, pana od Młodej Polski w szaliku i tużurku, genialną profesor Paczoską, moją promotorkę, nauczycieli od teorii litearury, od poezji, od Proppa i teorii baśni, pamiętam przyjaciół poetów, pamiętam...
Tylko pamiętanie mi teraz zostaje, bo nie mam jak iść tam i stanąć na ławce, recytując Whitmana. Captain my captain!
Mój kapitanie, pokaż mi.
Pokaż mi poezję, pokaż mi cudowność słowa, pokaż żarliwe wiersze, których nie znam, zaprowadź na dół, schodami w ciemność, wznieś w górę, daj skrzydła, odziej w pióry, cokolwiek.
Jak brakuje mi okresu studenckiego, okresu radosnego uczniostwa, gdy notowałam Wojaczka na serwetkach ze stołówki. Może dlatego zostałam nauczycielem, żeby ciągle mieć złudzenie, że jestem w szkole i się uczę?
Teraz cierpliwie, powoli, ciagne małe stadko po opornych i kamienistych drogach języka i literatury, a Makuszyński płacze nade mną rzewnie czasem.
- Ale ja nie rozumiem, proszpani...
- Miejscownik. Zobacz, jakie ma pytanie. Na kim, na czym, o kim, o czym. Na ścianie. na ławce. Na boisku. To jest miejscownik. Jakbyś w głowie pytał siebie: gdzie, pytasz o miejsce. Miejsce- miejscownik. Rozumiesz.
- Rozumiem...
Mały, chudy jak wystraszony kurczak piątoklasista patrzy na mnie z przerażeniem. Próbuję znowu.
- Igor siedzi na krześle. na krześle. Jaki to przypadek?
- Mianownik...
I jeszcze raz, i jeszcze raz.
Czytamy Robinsona. Czytamy o Leszku i Mieszku. Rysujemy komiks o wdrapywaniu się na drzewo. Twoja ulubiona myśl z Małego księcia. twoje ulubione słowo...
- Lubię słowo fura - mówię wczoraj czwartej klasie- Fu-ra. Jest zabawne. A wy jakie lubicie?
Wystrzeliwują ręce.
Z gimnazjum czytamy Stachurę. Jak przejść mroczne drogi dojrzewania bez Stachurowego: kim jesteś? Bez W krzywe sosny na pagórkach wieje wiatr, smutno krzywym sosnom.
Od poniedziałku Tajemniczy ogród. Dzisiaj Leśmian. Pada deszcz, butwieją liście. Będziemy wąchać liście i opisywać zapach.
Kapitanie mój, kapitanie.
Chodźmy na ławki, dziękować wszystkim którzy nauczyli nas kochać słowa i świat.




6 komentarzy:

  1. Całą młodość marzyłam o polonistyce. Niestety w liceum miałam beznadziejnych polonistów i matematyk " przerobił" mnie na ścisłowca. Uczę matematyki, ale zazdroszczę polonistom, że" mogą tańczyć". Moje niezrealizowane marzenia każą mi pisać wiersze, więc piszę i dzielę się tym, co w sercu...i tańczę...
    Wszystkiego, co piękne Ci życzę, a uczniowie nawet jeśli nie odróżnią miejscownika od mianownika na pewno zapamiętają Cię jako wspaniałą " kapitankę" :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę Twoim uczniom.
    Z rozrzewnieniem wspominam wspaniałą nauczycielkę historii z liceum, śp. panią Alicję Grynczel. Nikt tak nie potrafił "zainfekować" uczniów jak Ona.
    Oby pozostała we wdzięcznej pamięci ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego Twoje wpisy wywołują łzy w moich oczach.Moja córka tak jak Ty kochana poezję i zostały tylko te wiersze na półkach czasem zaznaczone ołówkiem. A wiersz Rilkego piękny. Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo piękne jest Twoje porównanie poezji do tańca - tyle właśnie potrzeba, żeby zrozumieć różnicę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brak słów.Brak słów na to Twoje pisanie.
    Bo ono chwyta prosto za serce.
    Wszystkiego najszczęśliwszego Ci życzę.
    Teresa

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)