Burgund, dzikie wino, Rilke, pora, gdy TEN wiersz brzmi jak należy, w pełni, z ostatnim akordem zwrotki. Nie ma jesieni bez tego wiersza, bez burgundu, bez dzikiego wina, bez cichego zamyślenia:
Panie: już czas. Tak długo lato trwało.
Rzuć na zegary słoneczne twój cień
i rozpuść wiatry na niwę dojrzałą
Każ się napełnić ostatnim owocom;
niech je dwa jeszcze ciepłe dni opłyną
znaglaj je do spełnienia i wpędź z mocą
ostatnią słodycz w ciężkie wino.
Kto teraz nie ma domu, nigdy mieć nie będzie.
Kto teraz sam jest, długo pozostanie sam
i będzie czuwał, czytał, długie listy będzie
pisał i niespokojnie tu i tam
błądził w alejach, gdy wiatr liście pędzi.
Idzie Dzień Nauczyciela, a ja nie mam komu wyrecytować: Kapitanie mój, kapitanie, stojąc na szkolnej ławce. Mam w sercu taką wielką tęsknotę za nim, za nauczycielem, który uczyłby mnie poezji, może dlatego sama próbuję nim być dla siebie i nie tylko...
Miałam wspaniałych nauczycieli od polskiego.
Zaczynając od szkoły podstawowej, gdzie był Mickiewicz, Gałczyński i baśnie Andersena, przez moją panią z liceum, secesyjną, wiotką, mówiącą piękną polszczyzną, aż po polonistykę, gdzie wylądowałam śladem starszej siostry i zanurzyłam się w języku i literaturze po uszy.
Pamiętam profesora Smaszcza, który postawił mi piątkę na egzaminie za odpowiedź na pytanie: jaka jest różnica między poezją a prozą? Odpowiedziałam: taka, jak między tańcem a chodzeniem.
Pamiętam znakomitych profesorów z UW, pana od Młodej Polski w szaliku i tużurku, genialną profesor Paczoską, moją promotorkę, nauczycieli od teorii litearury, od poezji, od Proppa i teorii baśni, pamiętam przyjaciół poetów, pamiętam...
Tylko pamiętanie mi teraz zostaje, bo nie mam jak iść tam i stanąć na ławce, recytując Whitmana. Captain my captain!
Mój kapitanie, pokaż mi.
Pokaż mi poezję, pokaż mi cudowność słowa, pokaż żarliwe wiersze, których nie znam, zaprowadź na dół, schodami w ciemność, wznieś w górę, daj skrzydła, odziej w pióry, cokolwiek.
Jak brakuje mi okresu studenckiego, okresu radosnego uczniostwa, gdy notowałam Wojaczka na serwetkach ze stołówki. Może dlatego zostałam nauczycielem, żeby ciągle mieć złudzenie, że jestem w szkole i się uczę?
Teraz cierpliwie, powoli, ciagne małe stadko po opornych i kamienistych drogach języka i literatury, a Makuszyński płacze nade mną rzewnie czasem.
- Ale ja nie rozumiem, proszpani...
- Miejscownik. Zobacz, jakie ma pytanie. Na kim, na czym, o kim, o czym. Na ścianie. na ławce. Na boisku. To jest miejscownik. Jakbyś w głowie pytał siebie: gdzie, pytasz o miejsce. Miejsce- miejscownik. Rozumiesz.
- Rozumiem...
Mały, chudy jak wystraszony kurczak piątoklasista patrzy na mnie z przerażeniem. Próbuję znowu.
- Igor siedzi na krześle. na krześle. Jaki to przypadek?
- Mianownik...
I jeszcze raz, i jeszcze raz.
Czytamy Robinsona. Czytamy o Leszku i Mieszku. Rysujemy komiks o wdrapywaniu się na drzewo. Twoja ulubiona myśl z Małego księcia. twoje ulubione słowo...
- Lubię słowo fura - mówię wczoraj czwartej klasie- Fu-ra. Jest zabawne. A wy jakie lubicie?
Wystrzeliwują ręce.
Z gimnazjum czytamy Stachurę. Jak przejść mroczne drogi dojrzewania bez Stachurowego: kim jesteś? Bez W krzywe sosny na pagórkach wieje wiatr, smutno krzywym sosnom.
Od poniedziałku Tajemniczy ogród. Dzisiaj Leśmian. Pada deszcz, butwieją liście. Będziemy wąchać liście i opisywać zapach.
Kapitanie mój, kapitanie.
Chodźmy na ławki, dziękować wszystkim którzy nauczyli nas kochać słowa i świat.
Całą młodość marzyłam o polonistyce. Niestety w liceum miałam beznadziejnych polonistów i matematyk " przerobił" mnie na ścisłowca. Uczę matematyki, ale zazdroszczę polonistom, że" mogą tańczyć". Moje niezrealizowane marzenia każą mi pisać wiersze, więc piszę i dzielę się tym, co w sercu...i tańczę...
OdpowiedzUsuńWszystkiego, co piękne Ci życzę, a uczniowie nawet jeśli nie odróżnią miejscownika od mianownika na pewno zapamiętają Cię jako wspaniałą " kapitankę" :-)
Zazdroszczę Twoim uczniom.
OdpowiedzUsuńZ rozrzewnieniem wspominam wspaniałą nauczycielkę historii z liceum, śp. panią Alicję Grynczel. Nikt tak nie potrafił "zainfekować" uczniów jak Ona.
Oby pozostała we wdzięcznej pamięci ...
Dlaczego Twoje wpisy wywołują łzy w moich oczach.Moja córka tak jak Ty kochana poezję i zostały tylko te wiersze na półkach czasem zaznaczone ołówkiem. A wiersz Rilkego piękny. Małgosia
OdpowiedzUsuńPiękny kolor liści :)
OdpowiedzUsuńBardzo piękne jest Twoje porównanie poezji do tańca - tyle właśnie potrzeba, żeby zrozumieć różnicę.
OdpowiedzUsuńBrak słów.Brak słów na to Twoje pisanie.
OdpowiedzUsuńBo ono chwyta prosto za serce.
Wszystkiego najszczęśliwszego Ci życzę.
Teresa