12 maja 2017

O gejzerach, szczelinach, kamieniach i wodzie. Część IV.

Gejzery oglądaliśmy w Haukadalur - pogodę mieliśmy tak bajkowa, jak to tylko możliwe. Czekając na kolejne, jak w zegarku, wyskoki białej, rozgrzanej wody i pary, można było opalac się i wygrzewać do woli. 23 stopnie C.

Słowo gejzer pochodzi od staroislandzkiego að geysa.
Spokojne jeziorka, bardzo czyste, bardzo gorące, od czasu do czasy zaczynają się kłębić i bulgotać, a potem następuje spektaklularne puffff. Oglądaliśmy wybuchy gejzera Strokkur, co podobno oznacza poetycko "baryłkę na masło".





Po gejzerach przyszła pora na park narodowy i szczeliny w ziemi. Ponieważ Islandia lezy między Europą a Ameryką Północną, przez środek wyspy przechodzi granica styku dwóch płyt kontynentalnych. I tę granicę widać. W miejscu, które nazywa się Þingvellir.



Cytuję za stroną iceland.pl


"Badania geologiczne wykazały, że szybkość dryfu kontynentalnego w miejscu Grzebietu Środkowoatlantyckiego wynosi około 2 cm na rok.
W Þingvellir ruch kontynentów spowodował powstanie 5,5 kilometrowej szerokości rowu tektonicznego (inaczej nazywanego doliną ryftową), rozciągającego się od Almannagjá do Hrafnagjá, położonego po drugiej stronie jeziora Þingvallavatn. W ciągu 9 tysięcy lat, odkąd lawa wylała się na ten teren, dolina obniżyła się o ok. 60-90 metrów."






To najstarszy na Islandii kościół, z unikatowym egzemplarzem Biblii. Park narodowy Thingvellir, czyli Równina Zgromadzenia. Oglądaliśmy też miejsce obrad ich parlamentu, taki mieli zwyczaj, że obradowali tutaj, To właśnie tutaj m in. zadecydowano o przyjęciu chrześcijaństwa wyspy w 1000 roku czy ogłoszono deklarację niepodległości Republiki Islandii 17 czerwca 1944 roku. Parlament nazywał się Althig i w największe święta obraduje tu nadal. Pięknie obraduje się chyba pod takim niebem, nad taka wodą, wśród głosów ptaków i w wietrze, sunącym od drzew- - tu wyjątkowo są islandzkie, niskie lasy, prawdziwe drzewa, niebieska woda, kamienie i cisza. Dużo ciszy, wody i kamieni,










 





I tak pożegnaliśmy kamienie, wodę, lód i ogień Islandii...





...żeby znaleźć się w Szkocji. Ale o szkockich zamkach i jeziorach w następnym poście. A potem powrót do domu:)

5 komentarzy:

  1. Matka Natura stworzyła piękny świat.Żeby tylko ludzie to docenili i uszanowali,to byłoby gites.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością przeczytałam wszystkie Twoje posty o Islandii i zaczęłam marzyć o wycieczce na tę wyspę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudnie, mimo surowości...takie posty bardzo motywują do ruszenia tyłka z domu :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Islandia i gejzery, zresztą nie tylko, to moje marzenie od lat. Boję się, że się nie spełni ze względów finansowych i dlatego pięknie dziękuję za pokazanie kawałka tego pięknego i ciekawego kraju. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za to że mam możliwość zwiedzenia tego pięknego miejsca nie wyruszają w daleką drogę. Już kiedyś pisałam że oglądam świat Twoimi oczami a to wszystko ze względu na chorobę. Kraj surowy ale jakże urokliwy. Czekam na relację ze Szkocji choć ten kraj pewnie będę miała kiedyś okazję zwiedzić kiedy pokonam potwora , który mnie trawi. Malgosia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)