I nadszedł ten dzień, i pożegnaliśmy choinkę. Bombki, do widzenia, światełka, żegnajcie. Wysuniecie się z piwnicy za rok, jak zawsze wtedy będziemy się zdumiewać z dziecinną radością - o, żołnierzyk! Szklane bombki w kwiatki, całkiem o nich zapomnieliśmy! O, a pamiętacie tego renifera z lusterkiem w brzuchu?!
Czasem mam wrażenie, że właśnie po to jest zima. Że Bóg chowa przed nami w zimowym pudełku kolory hiacyntów, kwitnące wiśnie i sianokosy latem, żebyśmy się cieszyli, gdy wrócą, na nowo, stęsknione, znowu pierwsze i świeże. Patrzę na karmnik na orzechu i wiem, że za trzy miesiące porzeczki pod nim zaczną zielenić się najwczesniej, pachnieć porzeczkowym aromatem wiosny, wyciągać gałązki do słońca. A teraz leży tu śnieg, zieleń schowała się, a w karmniku urzędują mazurki, sikory, sójki, nawet szczygieł i sierpówki. Lubię to tęskniące czekanie, to wibrowanie w palcach, aż do bólu. Tak bardzo chcę, wiosny, kwiatów, zielonego, słońca, ciepłego wiatru, pierwszego cytrynka...
Może bez zimy nie chciałabym tak bardzo? Nie umiałabym kochać, jak kocham? Nie doceniałabym?
Póki co, mamy śnieg, idą "kreszczeńskie mrozy", a my pieczemy babkę ziemniaczaną.
Przepis kalinowy - ziemniaki zetrzeć na tarce bardzo drobno, tak, żeby wyszło z cztery szklanki ziemniaczanej masy; dodać pół szklanki puree z dyni, jedną startą marchewkę, ja dodawałam mrożone puree dyniowe, dwa jajka, ze cztery łyżki mąki na blachę, doprawić suto pieprzem, solą, tymiankiem, posypać kminkiem, opcjonalnie pieczarki, podsmażone z cebulką, wlane razem z olejem, na którym się smażyły. Oleju nie żałować. Piec godzinę. Najlepsze na drugi dzień, podsmażane w paski po wystygnięciu:) Popijać barszczykiem.
Jak ktoś ma ochotę poznać zdrowe, smakowite przepisy możecie zajrzeć też do Docika, zakręconej na tle zdrowego żywienia siostry Miłego;) Ja jutro upiekę brownie;)
Święta,święta i po świętach i czas choinki też dobiega końca. Mieszkając w mieście to był dla mnie okropnie trudny czas, kiedy te suche drzewka świąteczne leżały stertami przy śmietnikach... uch.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tak, w mieście choinki umierają jakoś bardziej. Agatku, pozdrawiam też. Czy u was już można kupić podpędzone cebule żonkili?
OdpowiedzUsuńZima jest potrzebna Ziemi tak jak i nam. To czas snu, czas odpoczynku i wejścia w głąb siebie. Świat w którym żyjemy gna opętańczo do przodu zatracając naturalny rytm. Nie daje chwili na oddech.
OdpowiedzUsuńCzas, w którym czekamy jak cebula żonkila w ziemi:)
UsuńDo ubierania choinki wszyscy byli chętni.Rozebrać nie miał kto.
OdpowiedzUsuńU mnie tez już posprzątane po świętach, a choinkę mam maleńką, sztuczną, bo mi żal drzewek żywych, niech sobie rosną; ewentualnie jakaś gałąź iglasta dla zapachu; myślałam, że tylko ja tęsknię za wiosną, a jednak wiele nas:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze zostawiam dekoracje. Będą mnie cieszyły do końca stycznia. Wtedy przyjdzie czas pożegnać się z nimi na rok...
OdpowiedzUsuńU mnie choinki stoją do 2 lutego. Od tego dnia czekam już na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńTwój przepis na ziemniaczaną babkę z dynią bardzo mi się podoba. Upiekę :)
Trafne spostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze choinka w pełnym rynsztunku;)
Pozdrawiam serdecznie
Ja również już pochowałam ozdoby, rozebrałam choinkę...ii czekam na tegoroczne święta ;) - mój ukochany w całym roku czas.
OdpowiedzUsuńBrownie? to z kawą mogę wpadać? ;)
Pięknego tygodnia!
Piękny jest, ale tyle śniegu to dawno u nas nie było:)
Usuń