... to wysyłam kilka wierszy.
Macie taki zeszyt od młodości? Taki o wytartych rogach, z okladką spatynowaną czasem i tysiącami otworzeń, bo jak człowiekowi cięzko albo smutno, to oczywiście, że trzeba wtedy otworzyć taki zeszyt, przeczytać na przykład kawałek wiersza Lundkvista, najlepiej o tym, że poezja to sznur do bielizny, rozpięty między latarnią morską a drzewem wiśniowym. Wiecie, tak właśnie jest.
No więc mam taki zeszyt, kupiony jeszcze przed studiami chyba, zapisywałam tam wszystkie najpiękniejsze znalezione wiersze, w antykwariacie, w bibliotece zapisywałam, w nieistniejącej juz czytelni na Kilińskiego, gdzie były kryształowe żyrandole i czerwony plusz. W BUWie zapisywałam. Na kolanie, w domu.,
Akurat na trudne czasy jak znalazł.
I dzisiaj sobie popijam kawę z mlekiem, patrzę za okno na lekki deszcz - podlewa wczoraj posadzone drzewka wiśniowe i śliwomorele - i przeglądam.
Pewnie, poezja nie ocala ludzi ani narodów. Ale coś do nas szepcze. Ktoś przez nią szepcze. O wrażliwości, jakiś czuły narrator świata.
Ps. Szpaki budują mi gniazdko nad oknem sypialni. Jak co roku.
Jak tydzień nieprzewidzianych wydarzeń zmienił świat nie do poznania. Raptem znalezliśmy czas, aby podzwonić dawnej koleżance czy starej schorowanej cioci, sięgnąć po dawno odłożoną książkę, albo wyciągnąć z zakamarków pamięci jakieś wydarzenia i powracać do nich ... I Twój zeszyt też doczekał się odpowiedniej chwili. Trochę za szybko pędziliśmy chyba w pogoni za "Czymś", co nie zawsze było wartościowe. Mam nadzieję, że czas odizolowania nie będzie przez nas zmarnowany. Pozdrawiam z Wilna, życzę aby trudne czasy na długo się nie rozgościły.
OdpowiedzUsuńTak. To bylo tak odlegle, a teraz jest u nas. Swiat sie zmienia.
OdpowiedzUsuńMoj zeszyt wysunął nos z biblioteki, kilka innych książek też:) ale na razie korzystam z pogody, mamy prawdziwie wiosenną, jutro będe siać sałatę. Tez pozdrawiam, Honorato!
A ja rzodkiewkę...
OdpowiedzUsuńCzytelnia na Kilińskiego już nie istnieje... Lubiłam ten czerwony plusz:)
OdpowiedzUsuń