W tym roku zimna Zośka przyszła bez przymrozków, Serwacy, Bonifacy i Pankracy też. W nocy mieliśmy plus cztery, a dzień słońce wyzłociło i osłoneczniło pięknie, do 22 stopni. Więc wyciągnęliśmy łódkę na pierwsze, wiosenne pływanie.
W zasadzie to był łódkowy kulig; jedna łódź z silniczkiem ciągnęła drugą, a pogoda była bajeczna, nad głowami łabędzie, wszędzie zielono, błękitnie, obłoki piękniejsze, niż u Mickiewicza, na polach świerzop bursztynowy...
No i co tu dużo mówić, zdjęcia opowiedzą resztę. I Czesław Miłosz
Czesław Miłosz, Rzeki
Na słońce wystawiałem twarz, sterujący z rzadka zanurzeniem wiosła,
I mknęły dębowe lasy, łąki, sosnowy bór,
Za każdym zakrętem otwierała się przede mną ziemia obietnicy,
Dymy wiosek, senne stada, loty jaskółek-brzegówek, piaskowe obrywy.
Powoli, krok za krokiem, wstępowałem w wasze wody
I nurt mnie podejmował milcząco za kolana,
Aż powierzyłem się, i uniósł mnie, i płynąłem
Przez wielkie odbite niebo triumfalnego południa.
I byłem na waszych brzegach o zaczęciu letniej nocy,
Kiedy wytacza się pełnia i łączą się usta w obrzędzie.
I szum wasz koło przystani, jak wtedy w sobie słyszę
Na przywołanie, objęcie, i na ukojenie.
Z biciem we wszystkie dzwony zatopionych miast odchodzimy
Zapominanych witają poselstwa dawnych pokoleń.
A pęd wasz nieustający zabiera dalej i dalej.
I ani jest ani było. Tylko trwa wieczna chwila.
Piękne widoki i do tego pod samym nosem...tylko się cieszyć i korzystać z tych cudów Natury.
OdpowiedzUsuńJak sielsko, wspaniałe widoki.
OdpowiedzUsuń