Co roku moja majówka wygląda tak samo; jestem w ogrodzie. Szkoda mi wolnych dni na cokolwiek innego, a w tym roku marzec i kwiecień były tak zimne, że to ostatni dzwonek, by w końcu zająć się naszymi podwyższonymi grządkami.
Najpierw zrobiłam prace polowo - kompostowe. Odnowiłam warstwę zrębek, dosypałam na grządki kompostowej ziemi, podlałam, zostawiłam na parę dni, by obsiadło. Przesadziłam truskawki tam, gdzie była rok temu fasolka, a tam, gdzie były truskawki będzie teraz mały, ziemniaczany zagonek.
Dzisiaj posiałam w skrzynie marchew, pietruszkę, buraczki, dosadziłam tez z rozsady sałatę, buraki liściowe i mizuny. Zawzięłam się i posadziłam ziemniaki, ale przykryłam agrowłókniną. Sprawdzałam prognozę kilka razy, jak znerwicowany świstak, boję się przymrozków, bo pomidory mam w nieogrzewanej szklarni i jak będzie zimno muszę włączyć olejak. I okryć wszystko na zagonkach. Wydaje się, że do końca tygodnia ma być bez przymrozków, ale jestem podejrzliwym ogrodnikiem:) Ale byłoby szkoda kwitnących drzewek, zwłaszcza nektarynka jest zjawiskowo śliczna.
A u mnie na jednej grządce grasuje chyba nornik, dostał w korytarze ze 3 świece dymne, śmierdzące jak licho i nic nie pomaga, chyba w masce gazowej urzęduje. Smakuje mu kapusta i selery, wciąga je i zjada od spodu, tylko mizerny listeczek zostawia, posadzę na nowo chyba w innym miejscu:-)
OdpowiedzUsuńJak pięknie! W ogrodzie i w oczach... :)
OdpowiedzUsuń