Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warzywnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warzywnik. Pokaż wszystkie posty

28 kwietnia 2024

Zrębki w ogrodzie, kwietniowe sałaty, popikowane pomidory i jeszcze więcej jabłonek

 Wiosna, wiosna, trzeba dużo zrebek w ogrodzie. 

Zrebkujemy gałęzie z jesiennego i wiosennego cięcia, brzozy i olchy samosiejki, a na ścieżki ogrodowe nawet gałęzie iglastych i tuje. Zrębkowa ściółka teraz jest bardzo wonna, pachnąca, bo nasza czerwona maszyna ciacha razem gałązki i młode listki, ale z czasem wyschnie, zwiędnie i za parę lat zmieni się w warstwę ziemi. Lubię zrębkowane ściezki, przyjemnie się po nich chodzi i nie rosną chwasty. Przeleżałymi zrebkami ściółkujemy też co się da, zgodnie z ideą "back to Eden" Paula Gautschi, która bardzo mi pasuje.

 

Produkcja zrębek wygląda u nas tak:

A tak wyglądają wyzrębkowane dróżki w ogrodzie


Migdałek przeszedł radykalne cięcie, bo bardzo  się zestarzał. Jesli nie odbije, będzie trzeba posadzić nowe drzewko.


Tulipany kończą kwitnienie, już po czerwonych, żółte sa późniejsze i jeszcze dają radę, z czerwonych to ostatnie sztuki:

Sałaty są już ładne, powolutku można korzystac i delikatnie wycinać, szpinak i buraczki liściowe też ładnie rosną. Coś wspaniałego, taki listek z własnej grządki, jędrny, chrupki i słodki.

A pomidory w domu już popikowane i wyciągaja się do naszego jedynego południowego okna:

Takiego gościa spotkałam na drzewie - imponujące, pasiaste, eleganckie  czułki! Sprawdzałam, co to może być i wygląda najpodobniej do zgrzytnicy zielonkawowłosej, z rodu kózkowatych, podobno zgrzyta i skrzypi, jak stare skrzypce, ale przy mnie była cicho.



A poza tym, to wszędzie są jabłonki.

Kwitną i świat dzięki nim jest piękniejszy - nie ma chyba bardziej różowej różowości, niż ta zapłoniona, nieśmiała, arkadyjska zorza.





23 kwietnia 2024

Wystarczy nam jabłoń

 Tadeusz Śliwiak pisał o tym. Że raj to za dużo, bo jabłoń nam wystarczy.

Jedne z moich ukochanych drzew w sadzie, zawsze mam skurcz serca, jak patrzę na tę jedyną w swoim rodzaju różowość, przechodzącą z błękitu i bieli, taką zdecydowaną w konturach, łagodną, idealną w formie ni to pączka, ni kuleczek, otwierających się w amfiladę płatków. Od razu mi się przypomina Ania, mówiąca o tym, że Janka jest jak kwiat jabłoni - chciałabym być kwiatem jabłoni, gdybym mogła wybierać:)

O takim:)


Ominęły nas póki co przymrozki, choć nad ranem truchlało serce, bo było plus dwa, plus jeden, ziiiimno.

A tu wszystko kwitnie, wszystko z ziemi wychodzi. Borówki, pigwowce, czereśnie, porzeczki, grusze, jabłoneczki, piwonie pąki wyciągneły, biedny orzech włoski, wiosenny strachulec, czekający tak długo z liśćmi i przeważnie i tak dostający mrozem po nosie. I potem biedak drugi raz musi liście wypuszczać, jak pierwsze poczernieją. Póki co, nie poczerniały. I nektarynka się zawiązuje, i śliwka.

 

Na zagonkach też wszystko wychodzi do słońca. Szpinak, sałaty, rukola, szczypiorek...

... i koty.

 

Mnóstwo entuzjastycznej spontaniczności. Stokrotki sobie wysiały się, gdzie chciały, a podagrycznika mam łan.

A bzy o takie, lada dzień, lada dzień rusza!

 
Mały w tym roku zdaje maturę, uwierzyć trudno.
A taki był, o:)




Tadeusz Śliwiak

Obiecaliśmy sobie ogród


Obiecaliśmy sobie ogród
po którym chodzi deszcz wysoki
gdzie rosną porzeczki i groch o siedmiu sercach
a trafi się i pokrzywa

Obiecaliśmy sobie ogród
przyrzekliśmy trzymać się ziemi
bo niebo jest martwe i nic w nim nie rośnie
a tu i wróbel przyleci

świerszcz pomuzykuje
Jeśli wykopiemy z ziemi wielki kamień
to niech zostanie — będzie nam pod głowę
przyłożymy ucho — posłuchamy co w środku
czy hucząca rzeka
czy stuk końskich kopyt

Obiecaliśmy sobie ogród
w dwóch jednakich słowach
Raj — to za dużo
wystarczy nam jabłoń



19 lutego 2024

Nowy nabytek w kuchni, lecą gęsi

 Gęsi lecą.

Klucze, jeden po drugim.

Ciepło, muchy się obudziły, a połowa lutego minęła. dziwne. Pszczoły też krążą, leszczyna kwitnie. Rzeka rozlana szeroko, a łabędzie na niej jak białe punkciki na kobalcie i brązie łozin. Pięknie.

W kuchni stanęła nowa szafka w rogu, na porcelanę. Lubię kolor miodowego drewna, muszę ją tylko zaolejować w wolnym czasie. Póki co, wygląda tak:)




Na wiosnę pastelowo u Kaliny.


Z okazji Dnia Kota, uścisk łapki Kulki:)

I kolejny projekt, rabata na płodozmian, wiosna - wczesne lato







17 czerwca 2023

Perłowa pogoda, kwitną łąki, kwitną róże Davida Austina, a na koniec SuperMarchew i zamyślenia nauczycielki

 

 Od wczoraj padało, padało całą noc, rzęsiście, mocno, błogosławionym deszczem, wymodlonym chyba przez wszystkich. Ilość wody, która spadła z nieba jest oszałamiająca. A dzisiaj przeszły jeszcze deszczowe epizody, a na koniec nastała perłowa cisza.

 Kiedy byłam mała, taką pogodę jak dziś nazywałam perłową i tak mi zostało. Chodzi o kolor nieba i oniryczną, senną mgłę. Niebo jest szarosrebrne, zasnute matową barwą płóciennej koszuli, schnącej na wietrze. Jest cisza, bezwietrzna, pełna tylko głosów ptaków, Z lasu nawołują wilgi i kosy, wszystko ocieka deszczem, uginają się gałęzie, trawy, świat nasycił się jak wielka gąbka. Słońce wysuwało nos nieśmiało, niechętnie, rozleniwione chyba tyloma godzinami drzemki na szarych pierzynkach. Ale w końcu zalśniły ametysty szałwi, szmaragdowe kolczyki młodych jabłek i rozperlona koniczyna.

 





Warzywnik po deszczu migoce jak mój prywatny skarbiec. Można podjadać juz poziomki i truskawki, posiałam je po bokach i łatwo sięgnąć ze zrębkowej ścieżki. Koty ruszyły ze mną na obchód, naturalnie.



 
 
Test kocioodporności cebuli
 

 
W końcu wylazła fasolka

 
A dzień dobry. Nagietki wysiały się same, po zeszłym roku.

 
Sałata wyjątkowa w tym roku, zdrowa i dorodna. 
Pozawiązywała ładne, zwarte główki.


Ale warzywny, skromny dwór to nic w porównaniu z Jej Wysokością Różą. 

Zakwitły róże Davida Austina, mam chyba ze cztery odmiany angielskie,  The PIlgrim, czyli Auswalker, to te białokremowe, z ciemniejszym, sorbetowym środkiem, oszałamiająco cudna Ausbord, bladoróżowa, bardzo pełna, ma ponad sto płatków, trzecia to Charming Apricot, czwarta Quin of Sweden, Austiger. Są kapryśne, sadzonki miały certyfikat, ale warto. Różnią się ogromnie od "zwykłych:, nieszkółkowych róż,  Zapachem, wyglądem, jakąś taką bajkową magią jak ze starych ilustracji.

Według mnie najpiękniej pachnie Auswalker - w duecie z jaśminem są olfaktorycznym poematem:)

 
The Pilgrim





 




Skoro wiecie, jak jest w ogrodzie, to teraz łąki. Zdjęcia robiłam jeszcze przed deszczem, było sucho, wiatr ganiał obłoki, a skoszona trawa pachniała wniebogłosy, kusząc przeczuciem wakacji. Kwitnie dziki szczaw, kwitnie lepnica, mydlnica, koniczyna, przytulia. A świerszcze jak filharmonicy berlińscy.





Na koniec końcowoszkolnoroczne refleksje z pustej klasy.

Sprawdzałam jeszcze ostatnie zeszyty literackie, w lutym dałam moim czwartoklasistom wyzwanie, mieli pisać po dwie prace miesięcznie, dodatkowo, oprócz normalnie zadawanych prac. Na trzydziestkę piętnastu ukończyło wyzwanie, a reszta napisała przynajmniej pięc.

Jestem z nich ogromnie dumna.

Niektórzy rozpisywali się na dziewięc stron, inni pisali krótkie formy, ale zachwycili mnie wyobraźnią, determinacja i poczuciem humoru.W nagrode dostaną książki.

Patrzę na ostatnie zeszyty w pustej klasie, przed lekcjami z czułością.

Niech piszą.

Niech się bawią, wymyślając swoje wieloświaty. Nawet takie z Mietkiem i SuperMarchwią. Zwłaszcza takie, prawda?:)



 
Mietek i marchew

 
Ilustracja do opowiadania "Jak obudziłem się dorosły"

 
Pisarskie zeszyty
I jakże rozumny morał!