Pora bieli, przesianej przez zieleń, pora szmaragdów, rzuconych w słodkie mleko zapomnienia, słodycz lata, niewinność niepamięci.
Szumią trawy, czerwiec pachnie wniebogłosy z sukni lata, a ja wiję cuda- wianki.
Pamiętam, jak we Włostowie pachniały w kościele, zasuszone..pamiętam tatarak, sypany na Boże Ciało w czasach, gdy wszystko było jeszcze na miejscu, dziadkowie w swoim domu, dom w ogrodzie, a dziecko w sercu.
Teraz wiję wianki sama dla siebie, zasuszę je i powieszę w sypialni.
Będą pachnieć mi nad łóżkiem jak anioły o jaśminowych skrzydłach.
Czyta się i ogląda twój świat jakby się miód spijało :) Pozwól, że się u ciebie zadomowię. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńa u mnie jaśmin już przekwitł, za to lipy miodnie pachną i muzykują w nich pszczoły...czerwiec koi zapachami, jak kadzidełko czaruje...
OdpowiedzUsuńFakt, blog Kaliny jest jak filiżanka miodu w puchowym hamaku :)
OdpowiedzUsuńZadomawiajcie się, siadajcie na błękitnej ławce, zaglądajcie razem ze mną w malwy i słoneczne popołudnia:)
OdpowiedzUsuń