Rok obrócił granitowym kołem czasu, a ja stoję zdziwiona, patrząc, jak dmuchawce doznają wniebowstąpienia, jak bieleją bzy, czeremchy i biedrzeńce po rowach, tańczą pijane czarodziejki majowych wróżek, a mnie znów dopada smutek za pięknem i szczęście. Coś w gardle, że świat taki piękny jest i tak boli. Że mija.
Że nie ma taty, by pokazać mu kwitnące bzy, że zapach drewna, rąbanego w garażu przyprowadza mi wspomnienia za dziadziusiem, za plackiem babci, za przyjaciółmi, kochanymi, których nie ma.
Ale jest wiosna, nowa, piękna, opłacona bólem zimy, a ja znowu jestem bezradna- i tylko oczy wlepiam w to piękno, a czas ucieka mi z garści.
Chciałabym zatrzymać.
Nie umiem.
Tak bardzo czasem tęsknię do małej dziewczynki, którą byłam kiedyś. I której tak nie bolał świat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że zostawisz ślad :)