01 maja 2012

O nasionach meneli, kreatywności dzieci i lataniu tyłem

Siedzimy w parku, jemy lody. Park szumi, młoda zieleń starych lip.
Osoby dramatu: Jula lat 6, Mały lat 6, Duży, Średni, ja i mama Juli.
- A wiecie, że ten park zasadziła nasza Babcia?- dokonuję skrótu myślowego, ogarniając wzrokiem lipy.
Jula patrzy na mnie dziwnie.
- Zasadziła park? A skąd wzięła nasiona ławek?- klepie odrapaną ławkę.
Mały podchwytuje.
- I nasiona chodników!
- I sadzonki lamp!
- I posadziła kosze na śmieci!
Kreatywność dzieci zaczyna wzbierać jak tsunami, wymieniają wszystkie elementy parku, jeżdżąc po moim skrócie myślowym jak walec. Biedna ja.
- A skąd wzieła nasiona  meneli?- drze się Jula entuzjastycznie.
- Nasion meneli nie trzeba siać, sami rosną- mówi mój sześciolatek- Jak chwasty!
Patrzymy tylko z mamą Juli na siebie. Dzieci czasem są przerażająco inteligentne...

Odsłona druga Świata Według Juli i Małego.
Siedzimy po zapadnięciu zmroku, łuszczymy pestki na ogrodowej ławce i obserwujemy wylatujące nietoperze. Nagle coś miga na niebie.
- Gwiazda! Lecąca gwiazda! - drą się maluchy.
- To samolot- tłumaczę im rozsądnie- Widzicie, ze leci prosto, nie w dół... i miga. Ma światło i je widać w nocy, jak leci.
Nagle światło samolotu znika.
Chwilowa konsternacja...a potem Mały mówi pocieszająco do Juli.
- On teraz leci tyłem, dlatego go nie widać...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zostawisz ślad :)