A my jeździmy po szpitalach. Najpierw Tinia nam chorowała, moja zdolna siostra, a teraz mężowy tata trafił, wizytujemy sale, prześcieradła są białe jak śnieg za oknem, skrzypią łóżka na kółkach, pachnie lekarstwami, zmęczeniem, nadzieją. Trzeba nam dużo nadziei na wiosnę. A dzisiaj widziałam przebiśniegi.
Stałam i patrzyłam, łzy mi wzbierały. Maleństwa białozielone. Pod ścianą starego domu, w zaciszu wytopionego śniegu, wśród brązowej trawy. Jaka siła w tym małym kwiatku. Dostałam swoją nadzieję.
Zdjęcie stąd
Wiosna jest nadzieją.
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo bałam się Buki. I bardzo było mi jej żal... była taka samotna...
Ściskam;)
Mam wrażenie, ze ludzie po świetach, gdy czekają na wciąż nieuchwytną wiosnę słabna jak kwiaty w wazonach..
OdpowiedzUsuńDziękuję i ściskam też :)
OdpowiedzUsuńDzielny Bratek
OdpowiedzUsuńBratek mam na imię
I stawiam opór tej upartej zimie
Silny mróz jeszcze trzyma
Ale ja się nie dam,ja to przetrzymam
Gamą ciepłych kolorów
Przepędzę zimę do dalekich borów