gdy pachną ogrody, a koty spokojnie siedzą przed domami, jak chińscy filozofowie
(Obrona poezji, etc.)
Czytam Zagajewskiego. Po Miłoszu kolejny, którego mogę czytać namiętnie, z wypiekami na policzkach, powtarzać całe linijki tekstu jak mantrę, smakować słowa i zachwycać się tym, że człowiek ma rozum i czuje piękno.
Zagajewski jest niesamowity.
Pisanie wierszy jest pojedynkiem,
w którym nie ma zwycięzcy - po jednej stronie
wznosi się cień, masywny jak łańcuch górski
widziany przez motyla, po drugiej
migają tylko krótkie chwile jasności,
obrazy i myśli...
w którym nie ma zwycięzcy - po jednej stronie
wznosi się cień, masywny jak łańcuch górski
widziany przez motyla, po drugiej
migają tylko krótkie chwile jasności,
obrazy i myśli...
(Pisanie wierszy)
A ogrody naprawdę pachną. Nazbieralismy akacji, a tu już jaśmin w pąkach. Jak rozkwitnie, naplotę wianków. Jaśminowe wianki to kultowe dla mnie przeżycie, mistyka czerwcowa, pachnie to to w domu, wieszam nad łóżkiem, z miętą i melisą, nurzam się w perfumerii leśmianowskiej po uszy. Kosimy trawniki, podcinam i pielę, robię bukiety z piwonii, a tu już lilie w drodze! I deszcz za deszczem, niebo na zmiane błękitne i ołowiane, rzęsiste krople na przekwitłych bzach.
O dziwo, w tym roku się nie śpieszę. Nie wiem, czy fatalizm mnie dopadł, czy pogodzenie się z losem; wiosna mija, lato idzie z flecikami, z głosami kosów, z drozdami w jodłach, w bukach i modrzewiach. Czekam na truskawki. Opalam nogi na tarasie. Medytuje jak oczyścić oczko bez męża. Czy uruchomię pompę?
i uczynić go lekkim, znośnym.
Zarzucić go sobie na ramiona
tak jak plecak i ruszyć w drogę.
Najlepiej wieczorem, na wiosnę, kiedy
spokojnie oddychają drzewa, a noc zapowiada się
pogodnie, w ogrodzie trzaskają gałązki wiązów.
Improwizacja – zawsze tylko improwizacja,
nic innego nie znamy, mała albo wielka,
w muzyce, gdy trąbka jazzowa wesoło płacze,
albo kiedy patrzysz na białą kartkę papieru
czy też wtedy, kiedy uciekasz
przed smutkiem i otwierasz ulubiony tom wierszy;
zwykle w tym momencie dzwoni telefon
i ktoś pyta – czy reflektuje pan/pani na nasze
najnowsze modele? Nie, dziękuję bardzo.
Zostaje szarość i monotonia; żałoba,
której nie uleczy najwspanialsza elegia.
Ale może są rzeczy ukryte przed nami
i w nich melancholia miesza się z entuzjazmem,
zawsze, codziennie, jak narodziny świtu
nad brzegiem morza, albo nie, poczekaj,
jak radosny śmiech tych dwóch małych ministrantów
w białych komeżkach, na rogu Jana i Marka,
pamiętasz?
Kocham Zagajewskiego:)
Pięknie... :)
OdpowiedzUsuńIdzie noc czerwcowa, Mamusiu Muminka, Królowa Jaśminowa:))
OdpowiedzUsuńOj idzie, idzie... :)
OdpowiedzUsuń