08 lutego 2018

O smażeniu pączków

Konfiturę z dzikiej róży trzymałam właśnie na ten dzień. Dzień smażenia pączków.
Pączki w Kalinowie robi się  według tradycyjnego przepisu, z żółtkami ucieranymi na ciepło z cukrem, z przesianą mąką. Nie podaję przepisu, bo w sieci jest ich mnóstwo, choćby tu, ja z części wyrośniętego (trzy razy!) ciasta upiekłam też całkiem smakowitą chałkę. Bo w pączkowym łasuchowaniu sama już zjadłam trzy sztuki, a podejrzewam, że chłopaki moją normę przekroczą ze dwa razy. I potem już sporo dni nikt na pączki nie spojrzy, więc chałka dla odmiany jak znalazł.
Dzika róża rośnie niedaleko, całymi żywopłotami nie do zdobycia, z Małym wyprawiamy się zawsze najpierw po kwiaty, potem po owoce. Nie wiem co takiego jest w pączku z różą, ale jest pyszny. Pączkowa, czwartkowa kwintesencja błogości. Do pączków mamy faworki, upieczone przez moją mamę i z uznaniem chrupane przez całą familię. Czyli czwartek odświętowany.












A chałka wygląda tak. I na ciepło, z masłem, do mleka, jest pysznością świata. Zimą jakoś bardziej mnie ciągnie do słodkiego i ciepłego jedzenia. Do zup i ciast. I gorącego chleba. Pewnie przez chłody. Ale za to przypomina mi się zawsze magdalenka Prousta:)

(...)Machinalnie podniosłem do ust łyżeczkę herbaty, w której rozmoczyłem kawałek magdalenki. Ale w tej samej chwili, kiedy łyk pomieszany z okruchami ciasta dotknął mego podniebienia, zadrżałem, czując, że się we mnie dzieje coś niezwykłego. Owładnęła mną rozkoszna słodycz (...). Sprawiła, że w jednej chwili koleje życia stały mi się obojętne, klęski jako błahe, krótkość złudna...




4 komentarze:

  1. Aż czuć te zapachy i smaki :) Emilka

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja pojadłem pączków z budyniem.Tak na "amerykancką" modłę. Dobre były.

    OdpowiedzUsuń
  3. I te pokoje: " Pokoje zimowe, gdzie, leżąc w łóżku, wtula się głowę
    w gniazdko uwite z najrozmaitszych rzeczy: z rogu poduszki, z kapy, z kawałka szala, i z numeru Débats roses, przy czym spaja się wszystko razem, techniką ptaków, ugniatając to sobą bez końca; gdzie w mroźny czas miło jest czuć się bezpiecznym niby jaskółka"
    O pączkach też zresztą pisał po mistrzowsku: "czułem, że te odświętne przybrania są żywe, i że to natura sama, wystrzygając tak bogato liście, przydając im najpiękniejszy ornament owych białych pączków, uczyniła tę dekorację godną obrzędu, który był zarazem i uciechą ludową, i mistyczną ceremonią" ;)
    Ech, muszę wrócić do Prousta, bo już się stęskniłam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To strasznie piękne, Czajko, o tych zimowych pokojach.

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)