Darowana sobota, piękny dzień, słońce, co prawda sporo chłodniej, ale udało się zakończyć porządki w ogrodzie. Najwyższy czas, już druga noc z przymrozkami, dzisiaj było minus cztery. Padły dalie, onętki, begonie, odjechały dzisiaj taczką na kompost, jak wygnane królewny. Wyrwałam astry, szarłaty i poczerniałe aksamitki. Taki sam koniec spotkał pomidory koktajlowe w doniczkach, po dzisiejszej nocy były jednym wielkim nieszczęściem. I zadowolona, że zdążyłam wybrać wczoraj wszystko, że ponoszone do piwniczki, upakowane w workach, skrzynkach i na półkach, mogłam się oddać grabieniu liści i porządkowaniu zagonków.
Po ziemniakach posiałam poplon, wykę z łubinem i gorczycą. Teraz mogą przyjść deszcze. Podlałam pomidory w szklarni, ciągle dużo zielonych, pikantna papryczka Piramida dopiero dojrzewa, niektóre gałązki jeszcze kwitną. Zagonki zagrabiłam tylko, zasypałam liśćmi a gdzieniegdzie rozesłałam brązową agrowłókninę, żeby przez zimę chwasty, zwłaszcza psianka, nie zmieniły mi grządek w zielony kożuszek.
I ach, posadziłam sześćdziesiąt cebulek tulipanów w ramach tulipanoterapii, ten tydzień był straszliwie ciężki w pracy, potrzebowałam oddechu w ogrodzie jak... jak oddechu właśnie.
Pakując jarzynowe dobro w kosze i skrzynki przy okazji zachwycałam się formą warzywek. Selery mnie ujęły szczególnie. Jakie z nich sympatyczne brodacze. Kojarzą mi się z Davy Jonesem z piratów z Karaibów, trochę, ale bez odruchu grozy oczywiście:) Buraki pięknie wyrosły, ładna tez marchewka. Udało mi się przed przymrozkami ściąć cały młody koperek, z jesiennego siewu i mam cała szufladę w zamrażarce na zapas. Bardzo lubię zapasy. Jak Muminki. Tak, teraz tak pięknie ciepło układa się na kolanach ten cytat, jak mruczący kot;
"Przyjemnie jest zebrać wszystko, co się ma, tuż przy sobie, możliwie najbliżej, zmagazynować swoje ciepło i myśli i skryć się w głębokiej dziurze, w samiutkim środku, tam gdzie bezpiecznie, gdzie można bronić tego, co ważne i cenne, i swoje własne. A potem niech sobie sztormy, ziąb i ciemności przychodzą, kiedy chcą. Niech się tłuką o ściany szukając po omacku wejścia, i tak go nie znajdą, bo wszystko jest zamknięte, a w środku siedzi ten, kto był przezorny, siedzi i śmieje się, zadowolony z ciepła i samotności."
Moja działka uboga w tym roku, no ale mam jeszcze maliny i poziomki, zawsze to coś. Uściski, Minn! 😘
OdpowiedzUsuńPiękne zbiory u Ciebie. U mnie marchewka marna, zapomniałam przerwać, to mam za swoje.A ogrodoterapia potrzebna, oj tak i spacery po jesiennym lesie. Pozdrawiam ciepło. Ewa
OdpowiedzUsuń