I grudzień.
Koło czasu się domyka, rok już na ostatniej prostej, sezon w szklarni oficjalnie zamknięty, zebrane ostatnie pomidory.
Wyglądaja tak:
Nie są tak piękne jak sierpniowe i wrzesniowe, brak im słodyczy, są twardsze, ale to nadal nasze własne, kochane, o niebiosa lepsze niż ze sklepu. Pachną pomidorami i duszone na masełku, z tymiankiem, jajecznicą, do świeżego chleba jak znalazł.
Zielone przechowuję w wytłaczankach od jajek, tam dojrzewają powolutku.
Koktajlowe żółte megagroniaste i peruny dały radę do końca. To nasz najdłuższy sezon pomidorowy, wysiewałam w końcu lutego i w marcu, zebraliśmy czwartego grudnia ostatnie sztuki:) Już zdążyłam wianek świąteczny powiesić do tych pomidorków. W tym roku powinno pójść jeszcze lepiej, mamy w końcu w szklarni piec, więc zaczniemy sezon wczesną wiosną. Jestem strasznie dumna z tego roku, dał nam bardzo wiele plonów i radości.
Od kilku dni mamy mróz, w nocy spadło do minus ośmiu. Niewiele, ale jest wilgoć w powietrzu, chłód wydaje się dojmujący, śniegu malutko, palimy w kominku i koty okupują fotele wokół. Rusza ptasia gospoda, ziemia przymarzła, będę okrywać róże. W kuchni (Mały już odlicza do Świąt) wiszą dwa wianki, pijemy herbatę z imbirem i kurkumą, pieczemy kartofle i smażymy serniczki. Tryb zimowego przetrwania:) Już dwa razy wyłączali nam prąd, po parę godzin, więc przetestowaliśmy "ciężkie czasy start", mamy ups, ładowarki, w razie dużego kryzysu gdzies tam jest generator, a w spiżarni zapas świec i naftowe lampy. I kominek;) Kawę gotowaliśmy na turystycznej gazowej kuchence:)
Koty mają tryb całoroczny.
No i ciepłe skarpety można wyciągnąć! Babcie robiły.
I tak zaczynamy grudzień, ja trochę przeziębieniem, wyglądaniem na senny ogród i słuchaniem piosenek z dzwoneczkami.
Ale czekamy jeszcze na taką zimę:)
(zdjęcie Duży)
No to, z Agnieszką Osiecką:
Od czasu do czasu jest zima,
raz na rok, albo i dwa,
nie narzekajmy na klimat
i bierzmy, co los nam da.
"Tryb zimowego przetrwania" w takim kocim towarzystwie, ze smakołykami i przy kominku brzmi jak spełnienie marzeń.
OdpowiedzUsuńZwalnianie obrotów:)
UsuńJak sielsko. Zdrowia życzę
OdpowiedzUsuńKuruję się miksturą: zalewam wrzatkiem plasterki imbiru, do tego jakiś susz owocowy, jak ciut przestygnie sok z pomarańczy, kurkuma, szczypta pieprzu, miód:)
UsuńZdążyłam zerwać pomidory przed przymrozkami jeszcze w październiku, w koszyku dojrzewają sobie powoli, chyba wystarczą nam do stycznia:-) ten rok był obfity w plony, jeszcze spod śniegu zbierałam jabłka, nie zmarzły.
OdpowiedzUsuńJa już dawno zapomniałam o świeżych pomidorach z działki. Na szczęście przygotowałam mnóstwo przetworów, dzięki którym mogę cieszyć się ich smakiem również w zimie.
OdpowiedzUsuńhttps://mobilna-wulkanizacja.pl/mobilna-wulkanizacja-lublin-mobilny-serwis-opon/
Ale super plony...swoje , zdrowe itd. Ja miastowa, to zazdroszczę:): Aha-- Przepiękny kot:):):
OdpowiedzUsuń