10 lipca 2023

Osmykiwanie porzeczek, bobobranie i kanikuła

 Porzeczki dojrzały i przyszła pora na oberwanie czerwonych. Czarne jeszcze kilka dni spokojnie wytrzymają, białych mam jeden krzaczek- poszło na jedzenie. Z czerwonych robię galaretkę, kompot, a dzisiaj poszły też do bezy.




Bardzo lubię harmonię koloru porzeczek z zielenią liści, choć czerwone nie pachną tak ładnie, jak czarne. Białe są delikatne, bardzo winne, takie trochę jak oranżada;)

Bezy i naleśniki zdecydowanie zyskują na kontraście smaku - kwaśne porzeczki są przepyszne ze słodkim mascarpone i bita śmietaną;) Koty połamały mi największa lilię, to poszła do wazonu. Pojęcia nie mam, co to za odmiana, ale kwiaty sa wielkie jak duże talerze. Zapach bardzo mocny.

 




Teraz jest czas na lipcowe bukiety. Słoneczników jeszcze nie ma, ale rudbekie i ostróżki pysznią się w świcie Pani Lato. Zawsze mi szkoda zrywać, szukam tych nadłamanych:) Prawda, że na dworze im piękniej, w zieleni?

 



Mama zawsze mówiła, że porzeczki się osmykuje. Ładne słowo, chyba z maminych stron, spod Sandomierza- nigdy tu u nas nie słyszałam tego zwrotu. Osmykiwałam więc sobie porzeczki, słuchając Doris Day i Nat King Cole'a, upał, kanikuła, wszystko skąpane w blasku. W ogrodzie motyle, koty zipią w cieniu. Rudy pomyka po drzewach, to nasz najbardziej zuchwały drzewołaz, był i na sośnie, i na czereśni, nie straszna mu nawet róża na pergoli i karagana.

 
Róże przekwitły, poobcinałam owocki, zakwitną drugi raz.

 
No i zabrałam się dzisiaj za bobobranie. Bób jest dojrzały jakieś trzy miesiące po siewie, patrzę też, czy nie czernieje na nasionku zawiązek. Kiedy dolne liście przysychają na zółto, a dolne strąki są już wypchane jak policzki chomika, zaczynam zrywanie od dołu. Dzisiaj wyrwałam już też część łodyg.


 
Korzenie bobu to skarbczyk azotowy. Poszły na kompost.

 
Ten kawałek zostawiłam na nasiona, zbiorę we wrzesniu.




Nagietki zostały na skraju skrzyni, dostaną teraz do towarzystwa po bobie sałaty i endywię.

A to dzisiejszy urobek. Doszło potem jeszcze 10litrowe wiadro wiśni - wydrylowałam i zasypałam na noc cukrem.


 
Jabłuszka powoli dojrzewają;)

 
Mój ogrodowy pomocnik. Ogórki zawiązują się szybko, piją wodę, podlewam dwa razy dziennie, mamy swoją studnię na szczęście.



 
Pietruszka kwitnie;) Zostawiłam na zimę naciową i niech sobie będzie, ładnie wygląda przy buraczkach.






 

Miły zrobił nam meble tarasowe, jest gdzie pić kawę.


I tak powoli lipiec sobie lipcuje.

Od wschodu do zachodu.

A my z nim.





 

6 komentarzy:

  1. Ile zbiorów! I jaka radość jest z tego, że człowiek sam wyhodował :) Kwiaty na pewno wyglądają cudnie w ogrodzie, ale lubię też, gdy stoją na stole w wazonie :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię podwędzić ogrodowi trochę piękna do domu!

      Usuń
  2. Wszystkie kolory i zapachy lata zagościły w kalinowym ogrodzie.Tu grządkowo rabatkowy świat pełen jest różnokolorowych kwiatów i różnorodnych warzyw.Bogactwo owoców i ziół.Tu słowa harcerskiej piosenki *Lato pachnące miętą,lato koloru malin*.. znajdują swe odbicie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama często nuciła tę piosenkę. Bardzo ją lubię, Wędrowniczko. Konie zielone zawsze mnie intrygowały;)

      Usuń
  3. Dzięki za wskazówkę o bobie, bo mam w tym roku po raz pierwszy i właśnie nie wiedziałam kiedy zrywać. Nie moge się doczekac skosztowania mojego pierwszego bobu:) a Twój warzywnik robi wrażenie! Piękny jest! Zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)