13 czerwca 2024

Róże, truskawki, niewidzialna praca, od której zależy świat

 

 

Truskawki w Kalinowie. Na talerzykach nie od Rosenthala, ale też ładnych. Uwielbiam truskawki w każdej postaci, absolutnie w każdej.Teraz w zasadzie jestem na diecie truskawkowej z dodatkiem poziomek, agrestu i rabarbaru. I zapachu róż. Olfaktoryczna poezja, zaczęły angielskie juz kwitnąć.



 

Drugi rzut sałaty już dojrzał, listki sa dorodne i smaczne, poprzerywałam marchewkę. Zioła w pełni. Ścinam i suszę. Zamroziłam koperek i wysuszyłam lubczyk.


Naszła mnie też oskoma na pierogi i zrobiłam ich mnóstwo:) Z truskawkami, naturalnie. I przy okazji zamyśliłam się nad niewidzialną pracą. Rozmawialiśmy z Miłym o Babci, jego Babci, wstawała rano, o czwartej, zaczynała dzień od karmienia zwierząt i obrządku, tylko w niedzielę pozwalała sobie spać aż do siódmej. Miły opowiadał, że Babcia kroiła całe stosy owoców, jabłek, gruszek, okrajała spadłe, obite owoce, robiła jedzenie, piekła chleb, pieliła ogrody...Niewidzialna praca, od której zależy trwanie domu, rodziny, świata. Podtrzymywanie sklepienia nieba, żeby nie spadło nam na głowy. Tworzenie wspomnień dla dzieci na całe życie. Ja też pamiętam pierogi robione przez babcię na stolnicy, domowy makaron, zapach ciasta z kwaśnymi wiśniami, uprasowane ubranie, pranie na sznurze, schludnie ustawione buty...

No więc zrobiłam pierogi, żeby chłopcy pamiętali, że były, po prostu.




A róże kwitną, bo są.










 

4 komentarze:

Dziękuję, że zostawisz ślad :)